Więcej aktualnych informacji znajdziecie na stronie Gazeta.pl.
Tegoroczne Węże zostaną zapamiętane nie tylko ze względu na nagrody dla najgorszych filmów i aktorów. Podczas uroczystości rozdania "polskich Złotych Malin" gości miały zabawiać występy stand-uperów. Jednak jeden z nich wywołał ciarki żenady. Mało znany Mateusz Szelest odniósł się do nominowanej do Węży sceny z filmu "Wesele", w której ukazany jest seks z knurem. Wówczas stand-uper wypalił, że on nie zdecydowałby się na scenę erotyczną z Dorotą Wellman. Niesmaczny żart raczej nie rozbawił nikogo, a teraz początkujący komik postanowił się wytłumaczyć. Skruszony opublikował obszerny post, w którym usiłuje wyjaśnić swoje zachowanie.
Mateusz Szelest zamieścił oświadczenie na Facebooku.
Przepraszam wszystkich za moje słowa, które wypowiedziałem na wczorajszej gali Węży. Absolutnie nie ma żadnego usprawiedliwienia na to, co padło z moich ust. Nie chcę na nic, ani na nikogo zrzucić winy za wczorajsze wydarzenia. Obrazoburczych słów, które padły z moich ust, nigdy nie powinienem nazwać "żartem". Nikt nigdy nie powinien się posunąć do takiego przekroczenia granicy, którego osobiście dokonałem - zaczął.
Słowo "przepraszam" pada zresztą kilka razy. Stand-uper tłumaczy, że odkąd pierwszy raz trafił na scenę, zawsze "przyświecała mu chęć rozbawienia publiczności". Dodał, że do tej pory nie posuwał się do tak "drastycznej formy wyrazu". Przyznał, że wplatając w żart postać Doroty Wellman, obraził także jej bliskich. Teraz wstydzi się za swoje zachowanie, lecz zapewnia, że to pomoże mu stawać się lepszym człowiekiem.
To nigdy nie powinno mieć miejsca. W tym momencie jedynym uczuciem, jakie czuję, jest wstyd. I dobrze, że czuję wstyd. Wstyd uczy człowieka pokory, która na pewno mi się przyda - napisał.
Znalazł także słowa uznania dla dziennikarki. Dodał, że nigdy nie osiągnie tyle, co ona. Pochwalił jej pracę i działalność w sferze publicznej. Pogratulował jej także fanów, którzy stanęli w jej obronie. Na koniec postanowił być dla siebie bezlitosny.
"Żart", który wczoraj padł z moich ust, jest jedynie znakiem, że jedynym knurem byłem wczoraj ja. (...) Oczywiście nie liczę na to, że rozgrzeszenie przyjdzie w ciągu chwili. (...) Chciałbym wymazać poprzedni wieczór z pamięci, ale pozostanie on ze mną na długo. Nauczy mnie przede wszystkim ponoszenia odpowiedzialności za to, co się mówi w sferze publicznej - zakończył.
Choć stand-uper przyznał się publicznie do błędu, wywołał sporą dyskusję pod postem. Internauci w komentarzach zwracają uwagę, że Szelest powinien przeprosić Dorotę Wellman osobiście, a nawet zniknąć ze sceny na jakiś czas. Jedno jest pewne, za młodym komikiem ta sytuacja będzie się długo ciągnąć.