23 kwietnia wyemitowano 31. i przedostatni odcinek dziesiątego sezonu "Hotelu Paradise". W rywalizacji o główną nagrodę zostały trzy pary: Adrian i Karolina, Bartek i Amanda oraz Jadzia i Adam. Wszyscy odpowiadali na niewygodne pytania na Pandorze. Później osoby, które odpadły z formatu, podjęły decyzję o tym, kto powinien znaleźć się w finale. Największe wsparcie otrzymali Jadzia i Adam oraz Karolina i Adrian. To właśnie oni wystąpili w ostatnim odcinku sezonu.
W finałowym odcinku emocje sięgały zenitu. Uczestnicy cieszyli się z dotarcia do ostatniego etapu, ale również zaczęli rozmyślać o wieczorze. Zastanawiali się nad rzutem kulą na ścieżce lojalności. - Nie wiem, z jednej strony bym nie chciała tą kulą rzucać, a z drugiej strony... czemu nie? - mówiła Karolina. - Pod wpływem emocji nie wiesz, co zrobisz. Ja jestem spokojny, więc ty wiesz, że ja tego nie zrobię. A ty nie - komentował Adrian. Później nadszedł czas na finałowe starcie, w którym kluczową rolę odgrywali byli mieszkańcy willi.
Edyta Zając poprosiła, aby zebrane osoby wskazały na parę, która ich zdaniem powinna stanąć na ścieżce lojalności. Najwięcej osób wybrało Jadzię i Adama. To oni zwyciężyli program. Później jednak przyszedł czas na prawdziwy test ich relacji, czyli ścieżkę lojalności. Uczestnicy udowodnili, że ich uczucia są ważniejsze niż pieniądze. Nie zdecydowali się na rzut kulą i podzielili się 100 tys. zł. Co sądzicie o takim zakończeniu sezonu? Dajcie znać w sondzie na dole strony.
Dziesiąta edycja programu była emocjonująca oraz pełna zmian. W tej odsłonie formatu uczestnicy mogli łączyć się w pary niezależnie od płci, co spotkało się ze sporą krytyką ze strony widzów. Edyta Zając nie kryła rozczarowania ich reakcją. "Troszkę mnie zdziwiła ta niska tolerancja, że widzowie się do pewnych rzeczy przyzwyczaili, do pewnych ram 'Hotelu Paradise', ale wszystko idzie do przodu" - komentowała dla portalu Party.pl.