2 marca do Telewizji Polskiej powrócił lubiany format "Sanatorium miłości". W roli prowadzącej bez zmian widzowie mogą oglądać Martę Manowską. W pierwszym odcinku programu nie zabrakło emocji. Ela bez ogródek skrytykowała sukienkę Ani. Zwróciła uwagę na duży dekolt w kreacji. - Ojej, naprawdę tak się ubrałaś na łódkę? Jeśli to strój na rejs, to aż się boję pomyśleć, co założysz na tańce! - powiedziała. Na tym nie koniec. Obie panie w przeszłości uczyły matematyki. - Jestem zgorszona, że ty masz taką profesję jak ja. Pamiętaj, profesja jest profesją! Pewne rzeczy zobowiązują - powiedziała Ela przed kamerami. A czy w drugim odcinku było równie emocjonująco?
Niektórym wyznanie miłości zajmuje sporo czasu. Do tego grona z pewnością nie można zaliczyć Edmunda, czyli kulturysty, który może pochwalić się umięśnioną sylwetką. Uczestnik "Sanatorium miłości" wyraźnie zauroczył się w Ani. Opowiedział przed kamerami o swoich uczuciach i zapowiedział, że jest skłonny, aby wziąć ślub ze swoją wybranką. - Żeby się oświadczyć, wystarczy mi jedno spojrzenie, jeden dzień, a nawet jedna godzina. Ślub będzie na pewno, mogę to zagwarantować. Kocham tę kobietę i nie boję się tego powiedzieć. Jestem gotów wziąć ślub nawet tutaj, w Mikołajkach! - powiedział wyraźnie zadowolony. Myślicie, że to będzie historyczna edycja programu "Sanatorium miłości" i uczestnicy rzeczywiście powiedzą sobie sakramentalne "tak"?
W nowym odcinku programu "Sanatorium miłości" widzowie mogli także dowiedzieć się, co Ania sądzi o Edmundzie. Okazuje się, że uczestniczka formatu nie jest tak entuzjastyczna jak jej nowy kolega. Zdecydowanie nie snuje jeszcze planów o ślubie. - No robi wrażenie, robi wrażenie [Edmund - przyp.red]. Wszystkie chłopaki są fajne. Jeszcze nie mówię tak, jeszcze nie mówię nie. (...) Oświadczyny jeszcze nie zostały przyjęte - powiedziała uczestniczka przed kamerami.