"Rolnik szuka żony" wystartował w polskiej telewizji w maju 2014 roku. Od tego czasu cieszy się niesłabnącą sympatią widzów, którzy śledzą losy uczestników szukających miłości. Na ich oczach narodziło się kilka związków, dlatego kolejni rolnicy z nadzieją wysyłają listy, że i im się poszczęści. W zeszłym roku wyemitowano 11. edycję show. Ten sezon szczególnie połączył uczestników, czego dowodem jest relacja na Instagramie z zeszłego weekendu.
15 lutego na Instagramie pojawiła się seria zdjęć z przyjacielskiego spotkania rolników w domu Rafała. Oprócz gospodarza, Wiktorii, Agaty, Sebastiana i Marcina pojawiły się wybranki dwóch z nich, które także zgłosiły się do programu. Mowa oczywiście o Ani i Dominice. Wszystkim humor dopisywał i widać, że łączy ich serdeczna więź. "Rodzinka rolnikowa" - napisała na swoim profilu na Instagramie Wiktoria Żmuda-Trzebiatowska, której nie udało się zbudować relacji w programie, choć bardzo długo wszystko wskazywało, że trafiła na idealnego partnera. Adam jednak zmienił zdanie, o czym przeczytacie TUTAJ: "Rolnik szuka żony". Za nami finał. Wiktoria spotkała się z Adamem. Wyznał, że jest zakochany!. Internauci są zachwyceni widokiem całej ekipy, a w komentarzach zostawili wiele miłych słów. "Wspaniale, że macie taki dobry kontakt", "Fantastycznie, że program was tak połączył", "Miło widzieć, że tak często się spotykacie" - piszą. Ich zdjęcia zobaczycie poniżej:
Jednak jeden z portali zwrócił uwagę na to, co mieli na nogach. Fakt zauważył, że przyjaciele pozowali w samych skarpetach. W ostatnim czasie w mediach zrobiło się głośno na temat tego, czy idąc do kogoś do domu, należy ściągać buty. Okazuje się, że przez wielu zostało to uznane jako faux pas. 30 listopada 2024 roku pisaliśmy o zdjęciu Marianny Schreiber w objęciach Przemysława Czarneckiego, który pozował w garniturze i bez butów. "Pamiętajmy, że miłość jest ślepa i prowadzi nas na manowce, w tym przypadku dobrego smaku i stylu" - powiedziała nam wtedy stylistka Ewa Rubasińska-Ianiro. Więcej przeczytacie o tym tutaj: Czarnecki tuli Mariannę w garniturze i skarpetkach. Stylistka załamana.
W temacie ściągania butów, gdy idziemy do kogoś w odwiedziny, wypowiedziała się także Irena Kamińska-Radomska, specjalistka od savoir-vivre. "Nie można podchodzić do tego kategorycznie. Zacznę od ogólnej zasady: nie zdejmuje się butów, wchodząc do kogoś, będąc zaproszonym. Po prostu wchodzi się w butach (...). Z drugiej strony, jeżeli wybieramy się do kogoś w okresie jesienno-zimowym, to nie wchodzimy w kozaczkach. To nie jest obuwie, które zakłada się do wizytowego stroju. Dobrym rozwiązaniem jest posiadanie butów na przebranie" - powiedziała w rozmowie z Plejadą.
Zdecydowane podejście w tej kwestii ma Mariola Bojarska-Ferenc, o czym opowiedziała w rozmowie z Pomponikiem. "Nie zdejmujemy butów i nie pozwalamy nikomu zdjąć butów, bo byłaby afera. Jak sobie wyobrażasz zapach męskich skarpetek? Każdy ma inny zapach stóp i to jest po prostu nieeleganckie. Jak na przykład kobieta wystroi się na kolację do ciebie, założy piękną suknię i szpilki, a ty co, powiesz jej, że dziurki ci zrobi w podłodze tymi szpilkami? A jeśli nawet, to się podłogę wyczyści. Żyje się po to, żeby żyć. Wszystko w domu jest do używania" - powiedziała promotorka zdrowego stylu życia. A Wy jak uważacie - ściągamy buty czy nie? Dajcie znać w naszej sondzie!
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!