Kolejny sezon "Azji Express" właśnie wystartował. Za nami już drugi odcinek, jednego z popularniejszych reality show TVN-u. Przypominamy, że tym razem w wielkim wyścigu udział biorą udział m.in. Aleksandra Adamska z siostrą, Marta "Mandaryna" Wiśniewska z córką Fabienne, Jessica Mercedes z bratem, Jacek Jelonek z partnerem Olivierem Kubiakiem i Piotr Głowacki z żoną. Która para stanie na drodze do zwycięstwa? Na razie jeszcze nie wiadomo, ale w najnowszym odcinku widzowie na pewno nie mogli narzekać na brak emocji. Uczestnicy znowu zmierzyli się z ogromnymi wyzwaniami i nie każdemu było do śmiechu.
Drugi odcinek zaczął się dość nietypowo. Uczestnicy musieli ściągnąć buty i założyć drewniane trzewiki. Aleksandra Adamska wraz z siostrą (panie ostatnio poradziły sobie najlepiej) miały za zadanie ukryć zdjęte buty na jednym z bazarów. Pozostali musieli natomiast je odnaleźć. Wyścig rozpoczął się pełną parą. A trzewiki co poniektórym wyraźnie dawały się we znaki. Groźnie zrobiło się m.in. u Piotra Głowackiego i jego żony. Agnieszka mocno panikowała podczas transportu i nieustannie podnosiła głos. - To wszystko jest jego imienia - powtarzała w kółko. - Ale będzie flaga! - krzyknęła. Uczestnicy biegli do Darii Ładochy, której mieli dostarczyć orzeszki i jajeczka. Po wyjściu z samochodu Agnieszka postanowiła zapakować zdobycze na środku drogi - Dawaj ten prezent. Dawaj ten prezent, mówię! Zapakujemy go jeszcze - mówiła podniesionym tonem Agnieszka Głowacka. - Naprawdę teraz?! - dopytywał zdziwiony aktor, jednak w końcu jej uległ. Mimo drobnej sprzeczki parze udało się dotrzeć na metę jako pierwszej, co oznaczało, że mieli oni zapewnieni nocleg, a także jedzenie.
Nieprzyjemna sytuacja spotkała także Gabi Drzewiecką i jej przyjaciółkę. Kobiety do później nocy szukały miejsca, w którym mogłyby odpocząć i się przespać. W pewnym momencie natknęły się na tragiczny i jednocześnie przerażający widok. Zobaczyły wychudzonego psa, przywiązanego do łańcucha. - Jezu, ja nie mogę na to patrzeć. Nie ma wody - powiedziała dziennikarka. - Ja mu naleję - dodała przyjaciółka. - On się boi. Co ja mam zrobić teraz? Ściągnąć tego psa i chodzić z nim pod pachą? - lamentowała. Obie udały się do właściciela i udzieliły mu ostrej reprymendy. Gdy zobaczyła to jego żona, chciała zaproponować im miejsce do spania. Te jednak zdruzgotane widokiem nie przyjęły propozycji i ruszyły na dalsze poszukiwania. Zdjęcia z odcinka znajdziecie w naszej galerii w górnej części artykułu.
Kolejny dzień rozpoczął się od pojedynku, a między Piotrem Głowackim i jego żoną znowu doszło do sprzeczki. - Dlaczego nie chciałaś dojść do końca i włożyć tej piłki tak, żeby spadła? - dopytywał zawiedziony. - Bo ja bym przyniosła tak i mi by było łatwiej, nie rozumiesz?! - odpowiedziała wzburzona. - A ty kazałeś mi iść, to się wykrzywiło - zaczęła krzyczeć. - A ja bym to tak przeniosła. Nie dyktuj mi, jak mam iść - warknęła. Następny wyścig to nie były już przelewki. Uczestnicy walczyli o miejsce w kolejnym odcinku. Nie obyło się bez łez, krzyku i złości. Jako ostatni do mety dobiegła Jessica Mercedes z bratem. Stało się więc jasne, że to właśnie oni będą musieli pożegnać się z programem i marzeniem o zwycięstwie. Tymczasem Daria Ładocha wyciągnęła magiczną kopertę i okazało się, że ma dla uczestników jeszcze jedną szansę. Gdy w następnym odcinku dobiegną do mety jako pierwsi, drudzy lub trzeci będą mogli utrzymać się w programie. - Nie no to jest jakieś wariactwo - podsumowała blogerka modowa. Jesteście ciekawi, jak dalej potoczą się losy uczestników? Przypominamy, że premierowe odcinki można oglądać w soboty, o godz. 19.30. ZOBACZ TEŻ: Internauci miażdżą żonę Piotra Głowackiego za jej krzyki w "Azji Express". Aktor zareagował. I to jak!