Edward Miszczak rozgląda się ponoć za serialem, który kiedyś w Polsacie był hitem, i po latach miałby szansę znowu podbić serca widzów z nowymi odcinkami. Na liście popularnych produkcji stacji ze słoneczkiem jest m.in. "Rodzina zastępcza". Serial emitowany w latach 1999-2008 mógł poszczycić się obecnością w obsadzie nie tylko plejady sympatycznych dzieciaków, ale przede wszystkim takich gwiazd jak Piotr Fronczewski, Gabriela Kownacka czy Joanna Trzepiecińska. A w ciocię Ulę wcielała się sama Maryla Rodowicz, dlatego zapytaliśmy ją, czy gdyby padło na wskrzeszenie jej serialu, zgodziłaby się wrócić na plan.
Maryla Rodowicz darzy "Rodzinę zastępczą" ogromnym sentymentem. Choć nie był to jej debiut przed kamerą filmową, bo wcześniej zagrała m.in. w "Panu Kleksie w kosmosie", jak mówi, na planie serialu wiele się nauczyła. Ale jeśli chodzi o teoretyczny powrót produkcji, targają nią mieszane uczucia. Czy chciałaby grać znowu ciocię Ulę? - I tak i nie. To był genialny serial z kilku powodów. Genialny scenariusz i obsada. Dla mnie, amatorki, wielką przyjemnością było obserwowanie wielkich aktorów. Mankamentem były poranne godziny, miałam wtedy problem z bezsennością. Np. zasypiałam o 4 rano, a o 6 trzeba było wstawać. Gdybym mogła grać tylko po południu, to z dziką rozkoszą - powiedziała Plotkowi piosenkarka.
Póki co, Polsat w ostatnim czasie reaktywował inne znane produkcje. Kilka miesięcy temu na antenie stacji pojawiły się "Pamiętniki z wakacji". W nowej ramówce znalazło się też po latach miejsce na nowe odcinki paradokumentu "Malanowski i partnerzy". Miejsce Bronisława Cieślaka, który zmarł w 2021 roku, zajął Andrzej Grabowski. Słynny aktor wciela się w odnalezionego po latach jego brata, który przejmuje biznes i jest tym samym głównym bohaterem produkcji. Niedługo na antenie zobaczymy też popularny w latach 2002-2005 teleturniej "Awantura o kasę" z Krzysztofem Ibiszem w roli gospodarza. W przyszłym roku widzowie znowu będę mieli szansę śledzić muzyczne show "Must be the music". Nowymi jurorami są m.in. Dawid Kwiatkowski i Sebastian Karpiel-Bułecka. Co wróci następne?