Emocje w "Sanatorium miłości" są coraz bardziej gorące. Wszystko przez to, że kuracjusze mają już za sobą półmetek turnusu i są coraz bardziej zdeterminowani, by opuścić program z drugą połówką. Walka o prawdziwe uczucie nie jest jednak łatwa. Pojawia się coraz więcej konfliktów, a niektórzy zakładają maski i powściągliwie, robią dobrą minę do złej gry. Najnowszy odcinek programu TVP1 pozwoli w końcu uczestnikom na odrobinę relaksu. Podczas zabawy w parku rozrywki wodnej, wszyscy zapomną na chwilę o wyścigu o miłość, rywalizacji i wzajemnych animozjach. Uczestnicy dadzą się ponieść chwili jak dzieci. Nie obędzie się też bez czułości i komplementów.
Zanim jednak kuracjusze oddadzą się błogiemu szaleństwu w wodzie, odbędą ciekawe rozmowy na osobności. Najbardziej uradowana będzie Teodozja, który dzień wcześniej spędziła noc w ekskluzywnym hotelu z Ryszardem. O szczegółach randki opowie Marii. - Było fantastycznie, bawiliśmy się super, mieliśmy moc atrakcji. Rysio się starał, jest zabawny, wesoły, chciałabym, żeby został moim przyjacielem - wyzna. Rozmowę pań przerwie zdenerwowany Andrzej. Mężczyzna za wszelką cenę będzie chciał się dowiedzieć, dlaczego Teodozja na randkę wybrała innego mężczyznę, zamiast niego. Nie mniejsza ekscytacja będzie towarzyszyła zwierzeniom Ryszarda, który Zygmuntowi opisze ze szczegółami piękne chwile, które spędził z mieszkanką Krosna. Do trudnej wymiany zdań dojdzie też podczas spotkania Stanisława i Marii. Mężczyzna dowiedział się, że kobieta za plecami go obgaduje. Pod koniec odcinka nastąpi zwrot akcji. Do sanatorium w Krynicy-Zdrój wejdzie nowa uczestniczka. W internecie spekuluje się, że na miejsce Marii Luizy, która ponoć postanowi pożegnać się z programem.
W jednym z nowych wywiadów dla TVP.pl Janina stwierdziła, że żałuje straconych lat, które nazywa wegetacją. Dlatego udział w "Sanatorium miłości" traktuje jak życiową szansę. Nie zamierza już być bierna w związku, tak jak w swoim byłym małżeństwie. - Było mi na pewno wygodnie tak żyć, bez stresu - ja nie uczestniczyłam w życiu męża, w jego sukcesach czy kłopotach, biznesach. On miał twarz pokerzysty, nie uzewnętrzniał się. Był bardzo stonowany, rzadko chwalił - kiedy dziecko dostawało piątkę, to pytał: "A dlaczego nie szóstka?". Był niezwykle wymagający, nie tylko wobec innych, ale także dla siebie. Stres odreagowywał na wyścigach konnych. Przyznam szczerze, że na początku naszej znajomości ja też raz zagrałam, obstawiałam dwa koniki, które najbardziej przypadły mi do gustu i wygrałam... Na tamte lata to była spora suma - sześć tysięcy, które przeznaczyłam na opłacenie prawa jazdy. Moja mama była w szoku, powiedziała, że źle zainwestowałam pieniądze. A ja uważam, że dobrze zrobiłam i jestem z tego dumna. Dziś jeżdżę samochodem i świetnie sobie radzę - wyznała emerytka. Zdjęcia z wodnych zabaw w "Sanatorium miłości" znajdziesz w galerii na górze strony.