Niskie emerytury i renty zdrowotne to zmora większości Polaków. Na małe świadczenia skarżą się osoby z różnych grup społecznych - od uczestników programów telewizyjnych aż do Maryli Rodowicz. Seniorzy za ciężkie lata pracy dostają często tyle, że ledwo im starcza na opłacanie rachunków. Anita Nowicka była jedną z uczestniczek piątej edycji "Sanatorium miłości". 60-latka jest wciąż aktywną zawodowo dentystką, ale pobiera świadczenia emerytalne. Jeden z portali zapytał ją konkretnie, na jaką kwotę może liczyć.
- Sama jestem jeszcze pracującym stomatologiem, pracuję co prawda tylko dwa razy w tygodniu, bo w moim wieku bardziej cenię czas niż pieniądze - zaczęła Anita w rozmowie z Pudelkiem. Uczestniczka "Sanatorium miłości" podała konkretną kwotę, jaką dostaje od państwa. Przyznała, że gdyby nie zdecydowała się pracować, byłoby jej trudno wiązać koniec z końcem. - Dostaję 2300 złotych emerytury i 300 złotych dodatku na dzieci, czyli 2600 zł. Przyzwyczaiłam się do dobrego standardu życia i dla mnie byłaby taka kwota nie do udźwignięcia. Nie wiem, jak ludzie sobie radzą z takimi pieniędzmi, nie dotknęłam tego, musiałabym spróbować obliczyć to wszystko. Nie widzę u nas tak tragicznej biedy, dużo te socjalne dodatki zrobiły dla społeczeństwa - powiedziała Anita Nowicka w rozmowie z Pudelkiem.
Anita to nie jedyna uczestniczka "Sanatorium miłości", która otwarcie mówi o swojej emeryturze. Wiesia z drugiej edycji jakiś czas temu wyznała, że jej świadczenie wynosi 1700 zł. - Państwo traktuje emerytów jak kulę u nogi. Gdyby nie dzieci, to umarłabym z głodu - żaliła się na łamach "Faktu". Dariusz Kosiec był z kolei jednym z uczestników piątego sezonu matrymonialnego show TVP. Mężczyzna mieszka w Norwegii i przez lata pracował tam jako kierowca autobusu. 61-latek po ukończeniu 65. urodzin ma zamiar przejść na emeryturę. Na jaką wysokość świadczenia emerytalnego może liczyć? Sprawdźcie tutaj.