Agata Szostek przekazała na Instagramie, że w niedzielny poranek, o 6 rano, do jej drzwi zapukała policja. Uczestniczka pierwszej polskiej edycji "Projekt Lady" przekazała, że policja szukała w jej domu osoby poszukiwanej listem gończym.
Godzina 6 rano w niedzielę nie należy do pory, o jakiej chciałoby się przyjmować gości. Agata Szostek usłyszała pukanie do drzwi. Okazało się, że odwiedziła ją policja, poszukująca "pana Sebastiana":
Właśnie mnie obudziła policja. Szukali jakiegoś pana, który podał mój adres, że on się tu znajduje. Niedziela, 6 rano. Patrzyli, czy nie ma u mnie pana - oznajmiła.
"Pan Sebastian" był naturalnie nieobecny, co Agata Szostek skwitowała z zaspaniem i śmiechem:
Może i dobrze, może i niedobrze, żadnego mężczyzny tu nie ma. Pan poszukiwany to pan Sebastian i na liście gończym tak w miarę wyglądał, więc wiesz, Sebuś, jak to widzisz, Sebuś, to już tu byli i już cię tu szukać nie będą - zwróciła się do poszukiwanego.
Podzieliła się też informacją, czego NIE znaleźli policjanci - jej wibratora:
Tak wstałam, ktoś wali w drzwi, ja mam bałagan, i nie wiedziałam, kto tam jest to wiadomo, nie będę biegać i sprzątać. Ale coś mnie podkusiło i w ostatnim momencie schowałam wibrator. I dzięki bogu, bo się nie spodziewałam, a oni jednak wchodzili i przeszukiwali, czy jest tu pan Sebastian. Chociaż w sumie, mogłam zostawić i powiedzieć: proszę pana, tu jest dowód w sprawie, tu Sebastiana nie ma, tu jest tylko ten "pan" - podsumowała z rozbawieniem.
Ponieważ z każdej historii musi być jakiś morał, to z tej również coś wypływa - po skończonej zabawie chowajcie swoje "zabawki", bowiem następnego dnia o świcie może też i do was zapukać policja.