Do finałowego odcinka "Hotelu Paradise" zakwalifikowały się dwie pary - Monika i Mikołaj oraz Magda i Grzesiek. Najważniejszą decyzję podjęli pozostali uczestnicy, którzy mieli okazję obserwować ich relacje przez kilka tygodni i zadecydować, który związek rokuje lepiej. Oto co postanowili.
Przez dłuższy czas obie pary szły łeb w łeb, ale ostatecznie to za plecami Mikołaja i Moniki stanęło więcej osób, a więc to oni znaleźli się na ścieżce lojalności. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy Monika i Mikołaj przekraczali kolejne sumy. Na ostatniej prostej zabrakło zaskoczeń - uczestnicy nie zdecydowali się rozbić złotych kul, a więc wygraną podzielą się po połowie.
Finał nudny, przewidywalny i nijaki. Nikt nie rzucił kulą i wszyscy się cieszą... Nuda... - komentują głodni emocji widzowie na Instagramie.
Wydawało się, że relacja Mikołaja i Moniki nabiera rumieńców z dnia na dzień. Niektórzy widzowie krytycznie wypowiadali się na temat uczestnika, który zwodził piękną blondynkę. Ostatecznie Mikołaj i Monika nie nawiązali romantycznej relacji w programie, ale spekulowano, że pierwsze akty ich romansu rozegrały się już poza kamerami.
Sytuacja odwrotnie przedstawiała się w przypadku Magdy i Grzesia. Nastolatka od razu wpadła w oko trenerowi personalnemu. Oboje nie żałowali sobie czułości i do historii przeszła już scena, kiedy to uczestniczka uwodzicielsko tańczyła przed programowym partnerem. Sielanka nie trwała długo. 18-latka odpadła z "Hotelu Paradise", tuż po niej z show pożegnał się Grzesiek. Po kilku tygodniach producenci zdecydowali się jednak na przywrócenie temperamentnej pary. Nad ich związkiem skłębiły się czarne chmury, ale ostatecznie dotrwali do finałowego odcinka.
Cieszy was werdykt uczestników? Której parze kibicowaliście najmocniej?