• Link został skopiowany

"Żony Hollywood" odc. 2. "Dramat" Żanett: Straciłam źródło życia. Nie zgadniecie, o co jej chodzi (podpowiedź: coś z kuchni)

"Żony Hollywood" odc. 2. Za jakież to życiowe dramaty pięknych i bogatych Polek poznaliśmy tym razem?
Dżoana i Żanett
Screen z TVN/X-News

2. odcinek reality show "Żony Hollyod" udowodnił, że nawet żyjąc w willi na wzgórzach San Diego i mając wiele zer na koncie można nie być szczęśliwym. Z prawdziwą traumą w swoim życiu musiały zmierzyć się Dżoana i Żanett. Blond siostry nadużywające czarnego eyelinera i wyrażenia "OMG" przeżyły horror, gdy nagle... z e p s u ł   s i ę  b l e n d e r.

Jak się okazało to zdarzenie zachwiało równowagą egzystencjalnego życia Żanett.

Kuźwa, ja nie wiem, co się dzieje, oh my God, co się stało, "siet", to jest jakieś crazy. Jakie powerful te blades! - płakała (tak, serio) Żanett.

Jak wiele emocjonalnego bólu może sprawić brak możliwości zmiksowania selera i pietruszki, przekonaliśmy się szybko. Żanetta która de facto sama ów blender zepsuła, całą sobotę opłakiwała stratę przyjaciela i smoothie.

Ja teraz zostałam odcięta od źródła mojego życia. Ja nie wiem, co teraz będzie - mówiła przejęta.

Pewnie myślicie, nad czym tu płakać? Mając tyle pieniędzy można w ciągu godziny mieć całkiem nowy blender. Nie jest to jednak tak proste, jeśli problemy sprawia nawet rozmowa telefoniczna ze pracownikiem sklepu AGD. Jak na złość, żaden z rozmówców Żanetty nie czytał w myślach i długo nie wiedział, że potrzeba na gwałt plastikowego drążka do popychania warzyw. Ów został przez nieuwagę zmiksowany wraz z selerem naciowym przez Żanettę. Z pomocą przyszła siostra, której udało się jakimś cudem (brawo ty!) zamówić brakującą część.

To jest chyba najszczęśliwszy dzień mojego życia! Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo brakowało mi tego, byłam bez energii, teraz dostałam zastrzyk energii - mówiła.
Żanetta
ŻanettaScreen z TVN/X-News

 Helena i Rodrigo

Jeżeli ktoś jednak przeżywał prawdziwy dramat, to był to Rodrigo (mąż "Helenity"), który zaczął uczyć się języka polskiego.

W moim domu są 4 osoby mówiące po polsku, które rozmawiają, a ja nic nie rozumiem - tłumaczył Rodrigo.

Biznesmen właśnie zakończył budowę hipernowoczesnego domu z sypialnią mierzącą 215 m kw (tak dwieście piętnaście metrów kwadratowych) i śpiewem ptaków w ogrodzie włączanym ze smartfona. Napawając się swoim dziełem, biznesmen łamał sobie język na "krześle" i "pszczółce".

Polski jest trudny bez wina - stwierdził osuszając butelkę.

Święte słowa Rodrigo!

embed

Eva

Bez wina nie jest łatwo słuchać też nowej bohaterki "Żon Hollywood" - Evy D'Angelo. Co można o niej powiedzieć? Na przykład to, że jest "babcią".

Babcia codziennie gotuje. Mikuś już ma 10 lat. Ja jestem babcią. Mama poszła do pracy, a ja się zakochałam w nim. Chodzimy z nim do fryzjera, dentysty.

Teraz wyjaśnijmy, czemu słowo "babcia" znalazło się w cudzysłowie. Otóż... Mikuś to pies.

A to stejk z wczoraj, ale Mikuś nie lubi. Mikuś lubi świeże - pokazywała zawartość lodówki Eva.

Kolejne wypowiedzi pani Evy pogłębiały traumę, która pod koniec odcinka mogła równać się tylko z bezmiarem nieszczęścia Żanetty wywołanym brakiem porannego koktajlu z jarmużu.

O zobacz moja ciężarówka! I znowu! - pokazywał na autostradzie samochody ze swojej firmy mąż Evy.

Eva siedziała jednak niewzruszona, zachwyty męża kwitując mrukliwym "ahm".

Żal mi tych kierowców, wiesz o której przychodzą do pracy? O 4. 30. To wcześnie - znów zagaił pan D'Angelo.

To także było za mało, aby wywołać drgnienie choć jednego mięśnia na twarzy Evy. Maż jednak trafił w gusta swojej żony za trzecim razem.

Wygląda na to, że sprzedaż osiągnie poziom 60 milionów.

To sprawiło, że twarz Evy pojaśniała.

O, widzę nowy samochód na horyzoncie - uradowała się Eva.
embed

ZI

 

 

 

Więcej o: