Mariusz Kozak od lat aktywnie działa na rzecz społeczności LGBTQ+. W mediach społecznościowych, telewizji i przestrzeni publicznej nie boi się mówić otwarcie o swojej tożsamości, homofobii oraz potrzebie równości. W szczerej rozmowie z Norbertem Żyłą influencer opowiedział o zmianach, jakie zauważa w polskim społeczeństwie, reakcji na homofobiczne komentarze, wyborze nowego prezydenta i tolerancji w świecie show-biznesu w Polsce.
Mariusz Kozak: Na to pytanie można odpowiedzieć i tak, i nie. Występuję w telewizji i działam w internecie od 10 lat. To jest jakaś połowa mojego dorosłego życia. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że społeczeństwo w Polsce jest coraz bardziej tolerancyjne. Jednak niestety nie mogę tego powiedzieć o naszych przedstawicielach w rządzie czy parlamencie. Tam cały czas mamy "zaścianek", a prawa społeczności LGBTQ+ są odkładane na później.
Raz na jakiś czas się "odpalam" i publikuję komentarze i wizerunki hejterów. Za każdym razem tego żałuję i powtarzam sobie: "nigdy więcej". Oczywiście nieraz otrzymałem wiadomość: "Podam cię do sądu. Mój prawnik już się tym zajmuje". Myślę, że ponad 99% osób w naszym kraju nie ma "swojego prawnika", więc raczej wybucham śmiechem, czytając te wiadomości. Poza tym - szczerze? Spotkanie się z osobą w sądzie, która pisze w internecie "żebyś tak zdechł p****e", mogłoby być dość ciekawym, mimo że stresującym doświadczeniem.
Nigdy nie doświadczyłem przemocy fizycznej. Wyzwiska zdarzają się, ale na szczęście coraz rzadziej. Ja od kilku lat powtarzam, że mam dość duży komfort, bo występuję w lubianym i popularnym programie telewizyjnym. Zazwyczaj wzbudzam na ulicy sympatię.
Rozważałem raz zgłoszenie sprawy na policję, gdy otrzymałem groźby śmierci. Przez dwa tygodnie wstawałem rano i obiecywałem sobie, że już dziś na pewno pójdę to zgłosić, jednak w ciągu dnia przekładałem to na kolejny dzień, aż w końcu nie dotarłem na komisariat.
Pójście na policję powodowało u mnie większy stres niż czytanie gróźb w internecie. Być może dlatego, że mam dość przykre doświadczenia z policją. Raz zatrzymali mnie w warszawskim metrze, gdy jechałem z tęczową torbą na ramieniu. Powiedzieli mi wprost, że się obnoszę i prowokuję. Innym razem, gdy szedłem z tą torbą Krakowskim Przedmieściem, dwóch policjantów śledziło mnie. I słyszałem za plecami: "jak coś, bierzemy go z prawej".
No i wtedy, gdy miałem iść zgłosić te nienawistne komentarze i wiadomości, wyobrażałem sobie, że będę musiał udowadniać, że to nie ja jestem przestępcą, a ofiarą. Straszne to…
Tajemnicą nie jest, że nie wygrał mój kandydat, ale byłem na to przygotowany. Już nawet abstrahując od poglądów kandydata, dziwię się, że większość społeczeństwa zagłosowała na osobę z tak "szemraną przeszłością". Martwi mnie ten radykalny podział społeczeństwa, ale cóż, sam niewiele mogę z tym zrobić. A na równe prawa dla społeczności LGBTQ+ i tak nie liczę w najbliższych latach w tym kraju. Nawet jakby prezydentem został Trzaskowski, to i tak PSL zablokowałby projekt związków partnerskich.
Mam nadzieję, że od prezydenta Nawrockiego nie usłyszę tak skandalicznych słów, jak od Andrzeja Dudy ("próbuje nam się wmówić, że LGBT to ludzie, a to ideologia"). Kilka tygodni później widziałem córkę prezydenta, Kingę, w gejowskim klubie w Krakowie. Szkoda mi się jej zrobiło - nie sądzę, żeby po słowach ojca czuła się wtedy komfortowo.
W show-biznesie osób LGBT jest mnóstwo i nie są to tylko barwni geje, ale też dużo lesbijek, o których się mówi o wiele mniej, a osób bi to jest cała masa (śmiech). Ja na pewno straciłem kilka kontraktów w świecie influencer marketingu, czyli w sieci. Od ponad roku prowadzę profil w social mediach "Kozacka Warszawa", na którym pokazuję ciekawostki o stolicy. Jakiś czas temu dostałem współpracę z ministerstwem, za bardzo dobre pieniądze. Wszystko było ustalone, umowa gotowa do podpisania. Odwołali mi tę współpracę w ostatniej chwili. Okazało się, że osoba z ministerstwa (wcale nie decyzyjna w tej sprawie) powiedziała: "Jak gej może promować nasze działania". Agencja wolała zrezygnować.
Powiem tylko tyle - tak, zaskoczyła mnie ta decyzja. Nie chcę się wtrącać w tę sprawę, gdyż mimo upływu roku, nie zostało to do końca wyjaśnione między stacją a Jackiem.
Nie utrzymujemy i jest to decyzja Jacka. Ja mu życzę wszystkiego najlepszego.
W naszym kraju cały czas brakuje wiedzy i świadomości. Edukacja to podstawa - i może na tym zakończę.