Już w maju wystartuje Eurowizja. Nasz kraj w tym roku reprezentuje Justyna Steczkowska. Wokalistka zwyciężyła w preselekcjach zorganizowanych przez Telewizję Polską. W Bazylei zaśpiewa utwór "Gaja". 16 kwietnia odbyła się konferencja prasowa przed występem Justyny Steczkowskiej na Eurowizji. Wokalistka odpowiedziała nam na pytania związane z przygotowaniami do występu i nie tylko!
Justyna Steczkowska: Ta myśl pojawiła się we mnie już dawno - dwa lub trzy lata temu. Tak powoli. Muszę przyznać, że jestem fanką Eurowizji. Oglądam ją co roku z rodziną, siedzimy przed telewizorem. To są ogromne emocje, jak sami wiecie. Siedzimy z rodziną i mówimy: Wow ten jest taki, a ten taki. To jest bardzo duży i dobrze skonstruowany koncert. To się po prostu dobrze ogląda. Oczywiście, jeśli ktoś lubi rozrywkę, show-biznes, takich artystów, a czasem nawet freaków-artystów. Czasem to jest kolor świata, więc mnie się to zawsze dobrze oglądało. Zdecydowałam się, bo przede wszystkim chciałam, żeby świat usłyszał o mojej najnowszej płycie "WITCH Tarohoro", bo tam opowiadam o człowieku w kontekście wszechświata, to jest ważny temat dla nas wszystkich. Udało mi się wygrać w Polsce, to jest duży obrót informacji, więc tego się nie da kupić. Występ na Eurowizji to jest coś poza pieniędzmi. To jest poza zaangażowaniem ludzi, to wszystko krąży. To jest świetne dla mnie. Pierwsze, o czym pomyślałam, to, że wiele osób usłyszy o tej płycie. Wierzę, że przyniesie im dużo dobrego w warstwie słownej i muzycznej. To już kwestia gustu.
To się udało. Płyta i informacje o płycie poniosły się w świat. Płyta odniosła sukces i dobrze się sprzedaje. Jest mnóstwo odsłuchań na platformach streamingowych. Bardzo się z tego powodu cieszę.
Nie mam takiej osoby, ponieważ ja po prostu nie traktuję Eurowizji w kategoriach konkurencji. Ja naprawdę traktuję to jako świetny koncert, w którym wszyscy jesteśmy uczestnikami. Tam jest naprawdę mnóstwo dobrych artystów i wokalistów. A co ostatecznie spodoba się publiczności? To jest tak naprawdę nieprzewidywalne.
Ja mam nadzieję i wierzę w to, że będziemy w pierwszej dziesiątce, ponieważ nasz występ jest naprawdę oryginalny. Jest bardzo słowiański. Takiego z Polski nie było już od bardzo dawna, więc wierzę, że publiczność to doceni, ale żeby czuć, że ktoś jest konkurencją, to wszyscy i nikt - na takiej zasadzie. Ktoś inny również może pomyśleć, że to ja jestem dla niego konkurencją, a wcale nie jestem. To jest świetny koncert, świetni artyści. Fajny czas, fajna droga, fajne przeżycie, że jestem częścią tego.
Nie, nie zabieram rodziny. Rodzina będzie przed telewizorem, ale nie będę sama. Leon [syn Justyny Steczkowskiej - przyp.red.] jedzie ze mną, ponieważ już w zeszłym roku dołączył do mojego managementu. Także on ma już swoje obowiązki i 13 maja doleci do mnie do Bazylei.
Nie, nie kontaktowała się ze mną. Ale to było bardzo miłe, gdy to napisała. My też od razu jej podziękowaliśmy za te słowa. Naprawdę zrobiło mi się bardzo miło.
W ostatnim czasie śpię po cztery godziny. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to ja jestem jak sportowiec. Muszę tak jak oni ćwiczyć codziennie lub przynajmniej kilka razy w tygodniu. Jeśli chodzi o specjalną dietę, to nawet nie. Chociaż staram się nie jeść zbyt dużo nabiału przed koncertami, zwłaszcza przed ważnymi występami. Natomiast ćwiczę i śpiewam, biegam i śpiewam, chodzę, robię zwykłe rzeczy po domu - śpiewam. Cały czas wtedy umysł zupełnie inaczej pracuje. To jest ważne, żeby on automatycznie uczył się wielu rzeczy. Ważne jest to, żeby w trudnych i stresujących sytuacjach umysł włączał się na swoją ścieżkę i ratował sytuację. To jest ważne, szczególnie gdy dołączają się do tego emocje. Zanim jednak włączysz emocje, musisz być dobrym rzemieślnikiem. Artysta przede wszystkim powinien nim być, a potem nakładać całą sztukę, warstwy i tak dalej.