• Link został skopiowany

Dariusz Kamys zabrał głos po pogrzebie Kołaczkowskiej. Jego wpis rozdziera serce

W sieci wciąż pojawiają się wpisy wspominające Joannę Kołaczkowską. Dwa dni po pogrzebie aktorki głos zabrał jej bliski przyjaciel Dariusz Kamys.
Dariusz Kamys, Joanna Kołaczkowska
Dariusz Kamys zabrał głos po pogrzebie Kołaczkowskiej. 'Bolesna pustka'. Fot. Facebook/Dariusz Kamys

28 lipca odbył się pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Aktorkę pożegnali bliscy, przyjaciele i fani. Wśród nich nie mogło zabraknąć Dariusza Kamysa, który nie tylko przez wiele lat współpracował z Kołaczkowską w kabarecie Hrabi, ale prywatnie był także jej szwagrem. Dwa dni po pogrzebie artystki Kamys zabrał głos w mediach społecznościowych. Jego wpis ściska za gardło. 

Zobacz wideo Przejmujące sceny na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. Tłum przyjaciół żegna artystkę

Dariusz Kamys nie może pogodzić się ze śmiercią Kołaczkowskiej 

"Mija drugi dzień od pożegnania. Chciałbym coś powiedzieć… ale słowa pochowały się przede mną. Nie chcą wychodzić, nie chcą opisywać tego, co niewyrażalne" - zaczął we wpisie Kamys. W dalszej części aktor pisze o głębokim poczuciu straty, które pozostało po odejściu Kołaczkowskiej. "Została po Tobie bolesna pustka. Taka, co nie daje się wypełnić ani ciszą, ani wspomnieniem. Chodzę po niej ostrożnie, jak po cienkim lodzie, bo każde wspomnienie może pęknąć i znów zaboleć" - czytamy. Słowa kabareciarza poruszyły internautów. "Jestem z panem i czuję to samo... Wiem, że nic nie ukoi bólu, bo Asi z nami nie ma namacalnie, ale wiele po sobie zostawiła", "Smutek, smutek, smutek... i ciągły brak odpowiedzi na pytanie 'dlaczego?'", "Niezrozumiałe, niemożliwe, niewytłumaczalne" - pisali. 

Szymon Majewski w poruszających słowach pożegnał Kołaczkowską 

W czasie pogrzebu Kołaczkowskiej wygłaszano osobiste przemowy. Jedną z osób, które zdecydowały się podzielić wspomnieniami z aktorką był Szymon Majewski. Prezenter przez ostatnie lata pracował z nią przy podcaście "Mówi się". - Asia, ostatnio jeżdżę po mieście... Kurde - po tych słowach załamał mu się głos, a tłum zaczął bić brawo. - Widocznie jakoś muszę to rozjeździć, że ciebie nie ma. Nie uwierzysz, ile razy, gdy się zamyślę, zaczynam jechać do ciebie... Do ciebie i do twojego kota Stefana, który tak cudownie relaksuje się na kanapie. (...) Wyobraź sobie, że już dwa razy jadąc gdzieś bawić ludzi w Polsce, źle skręciłem i ocknąłem się prawie pod twoim domem. I prawidłowo. (...) Odmawiam, Asiu, przyjęcia do wiadomości faktu, że ciebie nie - mówił. 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: