Więcej na temat kontrowersyjnych wypowiedzi gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl.
TVP, w obliczu kryzysu humanitarnego, zorganizowała koncert "Murem za polskim mundurem" na cześć funkcjonariuszy służb mundurowych. Edyta Górniak była jedną z artystek, które swoimi występami na scenie miały dodać otuchy. Niestety, coś nie wyszło, bo, zdaniem m.in. Wojciecha Manna, nie zrozumiała idei wydarzenia.
Wojciech Mann oraz niektórzy komentujący występ sugerowali, że wykonanie przez Edytę Górniak pieśni "Czerwone maki" jest obrazą dla wszystkich poległych pod Monte Cassino. Zapłakana wokalistka postanowiła im odpowiedzieć - na InstaStories puściła w tle utwór i stwierdziła, że ludzie "niczego nie nauczyli się od przodków".
Jeżeli ta historia jest prawdziwa, to znaczy, że się niewiele nauczyliśmy od naszych przodków. To znaczy, że nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków, bo historia zmierza w tę samą stronę i zatacza koło. Ile razy jeszcze tak musi być? I człowiek przeciwko człowiekowi. Jak człowiek jest marny, że tak łatwo go sprowokować. Zamiast wnosić łagodność, wyciąga nóż. Na próżno zginęli nasi dziadkowie, z tego wynika... - przekonywała Górniak.
Edyta, dramatycznym tonem, wzywała, by "się ogarnąć", bo jeszcze jest szansa "na naprawienie całej historii świata".
A ja wam coś powiem. Kolejnej szansy nie będzie. To wam obiecuję. Nie będzie kolejnej szansy, jak się teraz nie ogarniemy i nie naprawimy całej historii świata. To nie będzie już żadnej szansy. Rozumiecie to? Rozumiecie? To koniec. Tu i teraz.
Górniak weszła w role mentorki i proroka. Czuła się w obowiązku by wyjaśnić, jak powinien zachowywać się "boży człowiek", a jak wróg.
Trzeba być człowiekiem, bożym człowiekiem i zachować się jak człowiek. Nie uzdrowimy niczego, stając się tym samym, czym jest wróg. Rozumiecie to? - podsumowała celebrytka.
A wy ją rozumiecie?