Niedzielny koncert "Murem za polskim mundurem" miał być poparciem dla służb mundurowych. Do udziału w wydarzeniu TVP zaprosiła polskich i zagranicznych artystów (którzy swoją drogą nie wiedzieli o politycznym charakterze imprezy). Na scenie pojawiły się między innymi Edyta Górniak, Halina Frąckowiak, Viki Gabor. Mieszanka różnych stylów, mniej i bardziej poważnych tekstów piosenek sprawiały, że widowisko wydawało się mocno niespójne. Wojciech Mann nie kryje oburzenia.
Wojciechowi Mannowi nie spodobało się, że za pieniądze podatników powstało coś, co nazwał "tandetą". Wspomniał o Jacku Kurskim, prezesie TVP, który zaserwował widzom "grubo ciosaną propagandę".
Jacek Kurski jest prawdziwym polskim królem Midasem à rebours [na odwrót - przyp. red.]. Czegokolwiek on i jego świta się dotkną, natychmiast zamienia się w tandetę. Tak też było w przypadku ostatnio wyemitowanego koncertu pod szlachetnie brzmiącym tytułem "Murem za polskim mundurem". Nachalną i grubo ciosaną propagandą TVP pozostawiła daleko w tyle wszystkie komunistyczne festiwale kołobrzeskie razem wzięte.
Mannowi najmocniej w pamięci utkwił występ Edyty Górniak, która wykonała utwory "Czerwone maki na Monte Cassino" oraz "Dziwny jest ten świat". Dziennikarz uważa, że wokalistka, która słynie ze swoich kontrowersyjnych teorii na temat koronawirusa i świata, nie do końca zrozumiała ideę występu.
Na szczególną uwagę zasługuje tu Edyta Górniak, która zagubiona w swoim tajemniczym kosmosie ciągle nie rozumie, o czym śpiewa i w jakiej sprawie. "Czerwone maki na Monte Cassino" w połączeniu z trzecioligowymi discopląsami zagranicznych "gwiazd" to policzek wymierzony polskim żołnierzom walczącym z hitlerowcami.
Górniak już wcześniej była mocno krytykowana za swój występ, a do wypowiedzi internatów odniosła się na InstaStories. Zapłakana puściła w tle swoje wykonanie "Czerwonych maków" i stwierdziła, że ludzie "niczego nie nauczyli się od przodków". Była jednak mało konkretna, dlatego trudno wywnioskować, o co jej dokładnie chodziło.
Myślicie, że odpowie Mannowi?