The Weeknd był jedną z głównych gwiazd tegorocznej Coachelli. Artysta, który niedawno wydał nową płytę, "My Dear Melancholy", był piątkowym headlinerem festiwalu.
Po wydaniu albumu fani zauważyli, że część utworów może mówić o Selenie Gomez, z którą Abel Tesfaye (bo tak naprawdę się nazywa) spotykał się w 2017. "Call Out My Name" ma odnosić się m.in. do relacji z piosenkarką czy jej przeszczepu nerki.
Prawie wycinałem kawałek siebie dla twojego życia. Chyba byłem po prostu kolejnym pit stopem. Podjęłaś decyzję. Po prostu zmarnowałaś mój czas - śpiewa.
Podczas festiwalowego występu The Weeknd udowodnił, że bardzo emocjonalnie podchodzi do nowych utworów. W trakcie jednego z nich, który ma właśnie mówić o Selenie, artyście łamał się głos, a z oczu leciały mu łzy.
Jednak ciekawsze rzeczy działy się później. The Weeknd po występie pojechał na imprezę organizowaną przez Kylie Jenner, na której, według informacji US Weekly, bawił się ze swoją byłą, Bellą Hadid.
Przytulali się, a ona siedziała mu na kolanach. Na 100% są znowu razem - zdradziła US Weekly osoba, która była na tej samej imprezie.
Nie mogli oderwać od siebie rąk. Całowali się kilka razy - dodała.
Czyżby faktycznie The Weeknd wrócił do swojej byłej, a wzruszenie podczas śpiewania o Selenie było tylko częścią show? A może te utwory wcale nie są o niej?
The Weeknd i Bella Hadid rozstali się w listopadzie 2016 roku po prawie dwóch latach związku. W styczniu 2017 zaczął spotykać się z Seleną Gomez. Pierwszy raz oficjalnie pojawili się w maju na gali Met. Rozstali się w październiku tego samego roku ze względu na natłok obowiązków i to, że nie mogli się często widywać. Niektórzy jednak twierdzili, że powodem rozstania był Justin Bieber, z którym piosenkarka była ponownie widywana niedługo później.
OG