Książę Harry na co dzień mieszka obecnie w Stanach Zjednoczonych i wbrew plotkom o kryzysie, wygląda na to, że wiedzie całkiem szczęśliwe życie z ukochaną Meghan Markle u boku. Jakiś czas temu światło dzienne ujrzała jego autobiografia. W "Tym drugim" znajdziemy wiele kontrowersyjnych smaczków z życia członków rodziny królewskiej, historyjek i anegdot.
Czytelnicy mogą się dowiedzieć z niej m.in. o tym, na co cierpi młody royals. Harry, podobnie jak jego ojciec w sytuacjach stresowych lub gdy temperatura w pomieszczeniu jest zbyt wysoka, szybko i nadmiernie się poci.
Kiedy wkładałem marynarkę i wiązałem eleganckie buty, po plecach i policzkach spływał mi pot. Zawsze byłem nadwrażliwy na ciepło. Mam to po tacie. Często obaj z tego żartowaliśmy. Jesteśmy jak cholerne yeti, mawialiśmy. Nie nadajemy się do życia wśród ludzi - pisze Harry.
Zarówno król Karol, jak i Harry próbowali w jakiś sposób obejść ten problem. Starali się, by w pomieszczeniach, w których przebywali, temperatura nie była za wysoka, zakładali lżejsze ubrania. Nie zawsze i nie wszędzie to jednak przynosiło skutek, o jakim marzyli.
W jadalni w Sandringham czuliśmy się jak cierpiętnicy z dantejskiego piekła. W innych pomieszczeniach utrzymywano raczej umiarkowaną temperaturę, ale w jadalni panował klimat podzwrotnikowy. Tata i ja czekaliśmy, aż coś odwróci uwagę babci, a wówczas rzucaliśmy się do okna, żeby choć troszkę je uchylić. "Błogosławione chłodne powietrze". Niestety, corgi zawsze nas denuncjowały. Zaczynały popiskiwać, a babcia mówiła: "Chyba zrobił się przeciąg". Na co służący natychmiast zamykał okno - wspomina książę.
Książę cierpiał na stany lękowe po śmierci swojej matki, Diany w 1997 roku. Potem, gdy był już dorosły i musiał z należytą odpowiedzialnością sprawować książęce obowiązki, było już tylko gorzej. Szczególnie przed wystąpieniami publicznymi.
Teraz przed każdym wystąpieniem publicznym, nieważne, gdzie się ono odbywało, czułem się jak w jadalni w Sandringham. Podczas jednego z przemówień zgrzałem się wręcz nieprawdopodobnie; byłem pewien, że wszyscy to widzą, że zaraz zaczną to komentować. Innym razem, podczas coctail party, rozpaczliwie rozglądałem się za drugą osobą, której jest tak samo gorąco. Potrzebowałem dowodu, że nie tylko ja tak reaguję. Ale nikt inny nie czuł się zgrzany - podsumował.