Związek Anny Milewskiej i Andrzeja Zawady trwał 47 lat. Para poznała się na zebraniu klubu górskiego. Zawada był jednym z najpopularniejszych polskich himalaistów, który organizował liczne wyprawy wysokogórskie, ona intensywnie pracowała jako aktorka. Widzowie pokochali ja za rolę Julii w kultowych "Złotopolskich". W serialu wcieliła się w żonę głównego bohatera, seniora rodu, Dionizego Złotopolskiego (Henryk Machalica). Małżeństwo Milewskiej i Zawady przerwała śmierć himalaisty. Odszedł w 2000 roku z powodu raka trzustki. Aktorka każdego dnia pamięta o swoim ukochanym, mimo że ich związek nie należał do najłatwiejszych. Partnerom zdarzały się liczne zdrady, ale żadna z nich nie zniszczyła łączącego ich uczucia. To właśnie po śmierci Zawady Milewska zdecydowała się wyjawić gorzką prawdę na temat związku.
Anna Milewska w lutym 2023 roku skończyła 92 lata. Aktorka każdego dnia myśli o swoim ukochanym. W wywiadach podkreśla, że do dziś nie może pogodzić się ze śmiercią męża. - Z odejściem Andrzeja wszystko się skończyło, ale on ciągle jest ze mną. Czasami mam wrażenie, że teraz jesteśmy ze sobą bliżej niż za jego życia. Nie ma dnia, żeby nie wypełniał mojego świata - wyznała w jednym z wywiadów. Aktorka od lat zajmuje się porządkowaniem rzeczy po Andrzeju Zawadzie. Himalaista w ciągu życia zgromadził bardzo dużo przedmiotów. - Co z tym wszystkim zrobić? Za dużo gadżetów, pamiątek, a zwłaszcza za dużo wspomnień. Uważam, że człowiek ma za dużo nieuporządkowanych wspomnień. Nie wszystkie są godne zachowania - powiedziała w rozmowie z Michałem Góralem, autorem książki "Zapatrzeni". Milewska postanowiła także wprowadzić kilka poprawek do swojego testamentu, aby po jej odejściu rodzina nie miała kłopotu z rozdysponowaniem rzeczy, które po sobie zostawi.
Aktorka dopiero po śmierci męża otworzyła się na temat zdrad w ich małżeństwie. Wyznała, że nigdy z tym nie walczyła. Wiedziała, że w życiu Zawady pojawiają się inne kobiety, ale miała poczucie, że nie może nim sterować. - Tolerowałam jego styl życia. Nie ścigałam jego adoratorek i bliskich przyjaciółek ani go nie śledziłam. To było mi obce. Gdybym tak postąpiła, byłoby to uzurpowaniem sobie prawa do czyjegoś życia. To był mój mąż, ale nie był moją własnością. Nie mogłam mu więc czegokolwiek zabronić - podkreśliła w rozmowie z portalem Onet. Jak sobie z tym poradziła? Wiedziała, że łączy ich nierozerwalna więź, a romanse męża są jedynie przelotne. Była przekonana, że kobiety, które pojawiają się w jego życiu to tylko chwilowe zauroczenia, a to ona jest jego jedyną i najważniejszą miłością. Aktorka w jednym z wywiadów przyznała, że było jej nawet żal tych kobiet, który nawet nie zdawały sobie sprawy, że nie są przez Andrzeja Zawadę traktowane poważnie.
Andrzej był przystojny, dowcipny, inteligentny, więc miał duże powodzenie wśród kobiet. Nie mogłam być zazdrosna, gdy wdawał się w różne związki. Wiedziałam zresztą, że nie jest to dla niego w jakiś sposób zobowiązujące. Wprost przeciwnie - nawet troszkę współczułam tym dziewczynom. Pewnie się angażowały, a ja wiedziałam, że w rezultacie nic z tego nie wyjdzie. I rzeczywiście te związki, tak czy inaczej, się kończyły. Andrzej wracał - wyznała Anna Milewska w rozmowie z serwisem sport.onet.pl.
W rozmowie z Michałem Góralem aktorka wyznała, że także nie zawsze była mu wierna. Opłacała mu się pięknym za nadobne. Mimo zdrad po obu stronach partnerzy żyli z przekonaniem, że to oni są dla siebie najważniejsi i łączy ich nierozerwalna więź. - Kochałam męża. Po prostu. Miłość z jego strony też była, mimo że ani ja, ani on nie byliśmy święci. Zdarzały się nam przygody, ale zawsze były powroty, a z mojej strony była pewność, że nigdy się nie rozstaniemy. Głęboka pewność (...) Nasze życie małżeńskie wcale nie było lukrowane, ale po zacięciach, niepokojach i rozterkach trwało dalej. I to jest chyba najważniejsze - podkreśliła Milewska.
Anna Milewska i Andrzej Zawada nigdy nie doczekali się dzieci. W wywiadzie z serwisem Onet aktorka przyznała, że brak potomstwa negatywnie wpłynął na ich związek. Milewska nie mogła zajść w ciążę z powodów zdrowotnych. - Położyło się to pewnym cieniem na naszym małżeństwie. Tak się akurat złożyło, że najpierw nie było za bardzo ku temu warunków, potem miałam bardzo duże kłopoty z nerkami, co też przeszkadzało w zajściu w ciążę. Może te tolerancyjne usposobienia brały się stąd, że byliśmy bezdzietnym małżeństwem? Coś w tym jest, że bardzo dużo małżeństw, które nie mają potomków, bardzo kurczowo się siebie trzyma. Jeśli taki związek nie pęknie od razu, to zazwyczaj wytrzymuje długie lata - wyznała aktorka.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!