Agnieszka Chylińska niewiele mówi o życiu prywatnym. Jej obecny mąż nie jest związany z show-biznesem. Zawodowo zajmuje się grafiką, a firma, w której pracował, projektowała okładki płyt i plakatów dla zespołu O.N.A. Doczekali się trojga dzieci: syna Ryszarda oraz córek Estery i Krystyny. Pierwszym mężem Chylińskiej był Krzysztof Krysiak. Małżeństwo nie przetrwało jednak długo. Para rozwiodła się już po 16 miesiącach.
Pierwsze małżeństwo Agnieszki Chylińskiej. Mówiła, że było toksyczne
Agnieszka Chylińska z Krzysztofem Krysiakiem była związana przez sześć lat, zanim doszło do ślubu. Poznali się, gdy gwiazda miała 20 lat na imprezie u Roberta Gawlińskiego, lidera Wilków. Krysiak był menedżerem działu marketingu w wytwórni Sony Music. W 2002 roku pobrali się w Pałacu Opatów w Gdańsku-Oliwie. W wywiadzie cytowanym przez "Vivę!" mówiła o tym, że małżeństwo skłoniło ją do zmian.
On jest moim katalizatorem. W lot wyłapuje moje złe wibracje i przetwarza w pozytywną jazdę. To dla niego zapragnęłam być ładna, atrakcyjna. Dla niego chciałam się starać, rozkwitnąć, porzucić kompleksy. On był moją motywacją do rzucenia papierosów, nałożenia aparatu korekcyjnego i dbania o swój wygląd.
Relacja piosenkarki z pierwszym mężem szybko zaczęła się psuć. Rozwiedli się po 16 miesiącach. W rozmowie z magazynem "Pani" Agnieszka Chylińska wspominała toksyczny rozdział w swoim życiu. To nowy partner miał jej pomóc go zakończyć.
W tamtym czasie miłość wszystko załatwiła, dzięki niej miałam siłę, żeby się podźwignąć, miałam odwagę, żeby zakończyć toksyczny rozdział w moim życiu i zacząć nowy. Skromnie, w wynajmowanym mieszkaniu. Okazało się, że można przeżyć za 20 zł dziennie. Pomyślałam sobie, że jeśli celem jest rodzina, to najważniejsze, żebyśmy żyli spokojnie.
W maju 2021 roku Chylińska opublikowała na Instagramie wpis, który wiele zdradza na temat jej poprzednich związków. Przyznała w nim, że dopiero przy obecnym mężu poznała, czym jej miłość bez krzyków i awantur. Dodała, że w przeszłości przez nią cierpiała.
Prawidłowy zapis pracy mojego serca poznałam po latach, gdy odkryłam miłość z wyboru, miłość jako postawę, w której jest się czasem powtarzalnie przenudnym, przeludzkim i prześmiertelnym. Miłość, którą się wybiera bez żebrów i błagań na kolanach. Miłość, która czasem nie daje o sobie znać w głębokiej ciemności. Ale jest. Miłość bez krzyków, awantur i niepewności. Choć po dziś dzień czasem trudno mi osiąść w stwierdzeniu, że tak jest dla mnie najlepiej, to w tej decyzji zrozumie mnie chyba każdy, kto oddał swoje serce choć raz "miłości" z ufnością, by go ta "miłość" skopała boleśnie...
Ze wpisu wynika, że dopiero przy obecnym mężu otrzymała spokój i stabilizację.
