• Link został skopiowany

Andrzej Zawada zdradzał Annę Milewską, ale ona wszystko mu wybaczała. "To był mój mąż, ale nie był moją własnością"

Anna Milewska w rozmowie z Onetem opowiedziała o kulisach związku z Andrzejem Zawadą. Aktorka była żoną himalaisty przez 37 lat, jednak nigdy nie była zazdrosna o jego kochanki. - To był mój mąż, ale nie był moją własnością - mówi po latach.
Anna Milewska
AP

Więcej o związkach polskich gwiazd przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Anna Milewska przez 37 lat była żoną jednego z najwybitniejszych polskich himalaistów. Andrzej Zawada zmarł ponad dwie dekady temu, a mimo to aktorka wciąż czuje do niego miłość. Taki związek nie zdarza się często, nie był też idealny. Anna Milewska aż dziesięć lat musiała czekać na zaręczyny, a po ślubie przymykała oko na zdrady ukochanego męża. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o zazdrości i diagnozie, jaką kilka miesięcy przed śmiercią usłyszał Andrzej Zawada.

Zobacz wideo Himalaizm marzeniem dla bogatych? Sprawdzamy, ile to kosztuje!

Związek Andrzeja Zawady i Anny Milewskiej trwał 50 lat. Ale były kochanki

Anna Milewska nie ukrywa w rozmowie z Onetem, że przed związkiem z Andrzejem Zawadą miała kilku partnerów. Nie traktowała jednak tych relacji poważnie i to dopiero himalaista naprawdę skradł jej serce. Na zaręczyny musiała jednak poczekać. Wtedy to jej przyszły mąż poprosił ojca Milewskiej o jej rękę. Zgodziła się. Ich miłość trwała 47 lat i przezwyciężyła wiele trudności. Aktorka nie boi się przyznać, że wiedziała o kochankach Andrzeja Zawady.

Andrzej był przystojny, dowcipny, inteligentny, więc miał duże powodzenie wśród kobiet. Nie mogłam być zazdrosna, gdy wdawał się w różne związki. Wiedziałam zresztą, że nie jest to dla niego w jakiś sposób zobowiązujące. Wprost przeciwnie - nawet troszkę współczułam tym dziewczynom. Pewnie się angażowały, a ja wiedziałam, że w rezultacie nic z tego nie wyjdzie. I rzeczywiście te związki, tak czy inaczej, się kończyły. Andrzej wracał - mówi w rozmowie z Onetem.

Anna Milewska nie odczuwała zazdrości. Nie miała też problemu z tym, że któraś z kobiet "była od niej ładniejsza". Zawsze dawała mężowi wolność.

Tolerowałam jego styl życia. Nie ścigałam jego adoratorek i bliskich przyjaciółek ani go nie śledziłam. To było mi obce. Gdybym tak postąpiła, byłoby to uzurpowaniem sobie prawa do czyjegoś życia. To był mój mąż, ale nie był moją własnością. Nie mogłam mu więc czegokolwiek zabronić - zaznacza.

Warto podkreślić, że Anna Milewska była drugą żoną Andrzeja Zawady. Gdy himalaista zaczął się z nią spotykać, był jeszcze formalnie w poprzednim związku małżeńskim, który chylił się wówczas już ku końcowi. Andrzej Zawada za pierwszą żonę wziął koleżankę z czasów szkolnych i długo nie mógł się przekonać do wystąpienia o rozwód kościelny. Anna Milewska w końcu wzięła sprawy w swoje ręce i, jak twierdzi w rozmowie z Onetem, wypisała i złożyła za niego odpowiednie dokumenty.

Andrzej Zawada odszedł w cierpieniu. "Funkcjonował tylko dzięki morfinie"

Andrzej Zawada usłyszał diagnozę, gdy miał 72 lata. Żył wówczas pełnią życia i kompletnie się nie spodziewał, że drobne problemy ze zdrowiem okażą się tak poważne.

Dzień przed tym, gdy pojawiły się pierwsze symptomy choroby, był na jakiejś imprezie taternickiej na Śląsku. Jak przystało na świetnego tancerza, nie schodził z parkietu przez prawie całą noc. Byłam wtedy w Zakopanem i gdy zatelefonowali do mnie, że prawdopodobnie ma żółtaczkę, to natychmiast wróciłam do domu. Potem się okazało, że to niestety nie ta normalna żółtaczka zakaźna, tylko zapalenie trzustki - wspomina żona Andrzeja Zawady.

Himalaista przeszedł operację, która przedłużyła mu życie o około trzy miesiące. Nie było jednak łatwo. Aktywny na co dzień mężczyzna musiał się pogodzić z nową sytuacją i codziennym zażywaniem leków. Jakiś czas po operacji miał jeszcze siłę pojechać samochodem do Krakowa, gdzie miał odebrać nagrodę. Potem jednak słabł już coraz bardziej, aż w końcu trafił do szpitala, gdzie zmarł.

Anna Milewska przyznaje, że był przygotowany na odejście.

Od pewnego czasu nie miał już żadnych zabiegów. Wtedy funkcjonował już tylko dzięki morfinie. Codziennie czekały na niego dwie białe tabletki w kieliszeczku przy łóżku. Lekarze poinformowali mnie, że trzeba przygotować się na jego odejście. Byłam przy nim podczas jego śmierci - zapewnia.

Andrzej Zawada zmarł 21 sierpnia 2000 roku w wieku 72 lat. Był uznawany za pioniera polskiego himalaizmu. 

Więcej o: