Księżna Kate choruje na nowotwór, o czym poinformowała publicznie w marcu. - Przeszłam poważną operację jamy brzusznej w Londynie i wtedy sądzono, że mój stan nie jest nowotworowy. Operacja zakończyła się sukcesem. Jednak badania przeprowadzone po operacji wykazały obecność nowotworu - mówiła na nagraniu. Od tego czasu księżna Kate dwukrotnie pojawiła się publicznie. Wzięła udział w urodzinowej paradzie króla Karola III i kibicowała tenisistom podczas finału Wimbledonu. Wiele wskazuje na to, że liczba publicznych wyjść może wkrótce się powiększyć.
Portal radaronline.com przekazał, że księżna Kate ma towarzyszyć ksieciu Williamowi podczas szczytu klimatycznego Earthshot Prize Innovation Summit. Wydarzenie odbędzie się 24 września w Nowym Jorku. Według informatora portalu księżna Walii jest podobno bardzo podekscytowana podróżą i powrotem do obowiązków. - Chcieli [księżna Kate i książę William - przyp.red.] uciec i trochę się zabawić, więc to idealna okazja, żeby to zrobić. Bycie z dala od dzieci i zamknięcie się w luksusowym hotelu będzie przyjemnością, a do tego kochają Nowy Jork i jego energię - przekazał informator portalowi radaronline.com. Chcecie zobaczyć, jak księżna Kate prezentowała podczas ostatniego publicznego wyjścia? Zdjęcie z Wimbledonu znajdziecie w galerii na górze strony.
Niedawno portal "The Sun" poinformował, że księżna Kate i książę William skierowali kilka słów do żony i rodziny Petera Morrisa, który zmarł na nowotwór. Poznali go podczas jednego z wydarzeń w Walii. Portal zacytował treść listu, który został wyczytany podczas pogrzebu mężczyzny. "Możemy sobie tylko wyobrazić, jak ogromną pustkę pozostawi to w twoim życiu. Moje serce jest z tobą i twoją rodziną. Catherine i ja bardzo cieszyliśmy się ze spotkania z Pete'em. Wiemy, że Pete był niezwykle oddanym i wysoko cenionym członkiem społeczności, co było widoczne w reakcji na jego odejście. Chcę, żebyś wiedziała, że ty i twoja rodzina jesteście w tym czasie w naszych myślach" - brzmiał list. ZOBACZ TEŻ: Książę William nowym wyglądem wywołał sensację. Ekspertka dostrzega drugie dno