Od 16 września Diddy przebywa w areszcie Metropolitan Detention Center na Brooklynie. To właśnie tam oczekuje na proces w głośnej sprawie. Raper jest oskarżany o m.in. o handel ludźmi w celach seksualnych, posiadanie narkotyków oraz przestępstwa związane z bronią palną. Akt oskarżenia liczy aż 14 stron. Okazuje się, że muzyk źle znosi zamknięcie. Przez ostatnie dni miał przechodzić załamanie nerwowe. Prosił o wizytę w więziennym szpitalu.
Sean Combs, bo tak właściwie nazywa się Diddy, przebywa w areszcie przez liczne oskarżenia, choć sam nie przyznaje się do winy. I nawet proponowana przez jego prawników kaucja w wysokości 50 milionów dolarów nie pozwoliła mu wyjść na wolność. Okazuje się, że świąteczny okres dał mu się we znaki. Muzyk miał przejść załamanie. "Dzięki swojemu wysoko wykwalifikowanemu zespołowi prawnemu Diddy myślał, że wyjdzie już za kaucją. (...) Spędzenie świąt za kratkami było dla niego koszmarem. W końcu udało mu się uspokoić dzięki technice medytacji, której używał podczas pobytu za kratami" - przekazało źródło portalu Daily Mail. Diddy miał prosić nawet o wizytę w więziennym szpitalu. Raper bardzo tęskni za rodziną i źle znosi separację.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Złe wieści dla Jaya-Z. Sąd jest nieugięty w sprawie o gwałt na 13-latce
Celebrytka była związana z raperem w latach 1999-2001. Odkąd na światło dzienne wypłynęły szokujące wieści o jej byłym partnerze, aktorka stara się od niego dystansować. Wydaje się jednak, że będzie zmuszona do wspominek. Derrick Lee Cardello-Smith, który oskarża rapera o rzekomą napaść, ma zamiar wykorzystać fakt, że gwiazda spotykała się z Combsem. Chce, aby piosenkarka zeznawała w jego sprawie w sądzie. Jak przekazał portal In Touch Weekly, podobno Jennifer Lopez została nawet wymieniona w niedawnych dokumentach sądowych. "Wierzę, że posiada istotną wiedzę na temat wydarzeń z tamtego okresu" - przekazał Derrick Lee Cardello-Smith w wywiadzie cytowanym przez serwis "Marca".