W niedzielę 29 października światowe media obiegła bardzo smutna wiadomość. Matthew Perry został znaleziony martwy w swoim domu, znajdującym się w Los Angeles. Aktor miał jedynie 54 lata. Sekcja zwłok została już zakończona. Obecnie trwa oczekiwanie na wyniki badań toksykologicznych. Widzowie bez wątpienia najbardziej kojarzą go z roli Chandlera Binga w kultowym serialu "Przyjaciele", który emitowany był w latach 1994-2004. O tym, w jaki sposób udało mu się zgarnąć rolę w produkcji, opowiedział w swojej biografii.
Jak wspominał w książce "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz" pewnego dnia siedział w mieszkaniu i czytał doniesienia prasowe o aktorze Charliem Sheenie. Matthew Perry zaczął się modlić. Prosił o to, by los uśmiechnął się także do niego. "Pisali, że Sheen po raz kolejny wpadł z jakiegoś powodu w kłopoty. Pamiętam, że pomyślałem: dlaczego miałoby go to obchodzić, skoro jest sławny. I wtedy nieoczekiwanie padłem na kolana, zacisnąłem mocno oczy i zacząłem się modlić, choć nigdy wcześniej tego nie robiłem" - pisał w biografii. Jak się okazało, sposób przyniósł mu oczekiwanie korzyści. Zaledwie kilka tygodni później aktor został obsadzony w serialu "Przyjaciele".
Niewiele jednak brakowało, by słynną rolę otrzymał kto inny. Wówczas Matthew Perry podjął się pracy na planie pilotażowego odcinka serialu "LAX 2194". Z tego powodu jego udział w kultowej produkcji stanął pod ogromnym znakiem zapytania. Mimo to, gdy w scenariusz wpadł w jego ręce wszystko stało się jasne - Scenariusz był zabawny i naprawdę dobry. Rola była dla mnie idealna. Fakt, iż nie mogłem się o nią ubiegać z powodu produkcji o bagażowych, doprowadzał mnie do szaleństwa - opowiadał w programie "Late Night With Seth Meyers". Po czym dodał: - Po obejrzeniu pilotowego odcinka "LAX 2194" producenci telewizyjni uznali jednak, iż był on "okropny" i nie zdecydowali się na kontynuację projektu - wytłumaczył.