Cały świat jest wstrząśnięty nagłą śmiercią Matthew Perry'ego. 54-letni aktor został znaleziony martwy w jacuzzi w swojej posiadłości w Los Angeles w sobotę 28 października. Niedługo przed tragedią Perry uprawiał swój ulubiony w ostatnim czasie sport - pickleball, który jest połączeniem tenisa ziemnego, stołowego i badmintona. Prezenter telewizyjny Billy Bush w instagramowym poście wyjawił, że rozmawiał z kobietą, z którą na korcie spotkał się Perry. "Powiedziała, że był zmęczony dzisiaj i w ciągu ostatniego tygodnia. Trochę bardziej niż zwykle" - relacjonuje Bush.
Billy Bush w instagramowym wpisie przekazał, że Matthew Perry uwielbiał pickleball i w ostatnim czasie potrafił poświęcać czas na mecze nawet dwa razy dziennie. Sport miał wręcz regulować jego rytm dnia. W dniu swojej śmierci aktor przerwał jednak spotkanie już po godzinie i zdecydował się wrócić do domu. Z tą samą znajomą od dłuższego czasu odbywał mecze co rano. "Jest w szoku. Uwielbiała Matta" - dodał Bush.
Dokładna przyczyna śmierci Matthew Perry'ego nadal nie jest znana. "New York Times", który powołuje się na przedstawiciela policji z Los Angeles, przekazał, że można wykluczyć udział osób trzecich. Z medialnych doniesień wynika również, że konieczne będzie najprawdopodobniej przeprowadzenie testów toksykologicznych, jednak poznanie ich wyników może zająć nawet kilka miesięcy. Serwis TMZ, który powołuje się na służby, donosił z kolei, że w posiadłości Matthew Perry'ego znaleziono leki przeciwdepresyjne, przeciwlękowe i lek stosowany przy przewlekłej chorobie płuc.
Aktor przez wiele lata zmagał się z uzależnieniem, z którego udało mu się wyjść. Problemy z używkami były na tyle silne, że Matthew Perry kilka lat temu w rozmowie z BBC wyznał, iż nie pamięta praktycznie niczego z kręcenia kilku sezonów "Przyjaciół". "Nie pamiętam trzech lat (...). Mniej więcej między sezonami trzecim i szóstym" - powiedział. O doświadczeniach w walce z nałogami aktor opowiedział w biografii "Przyjaciele, kochankowie i ta wielka straszna rzecz", która ukazała się jesienią ubiegłego roku. "Mówię w książce, że gdybym umarł, ludzie byliby zszokowani, ale nie zaskoczeni. Mam więc nadzieję, że za pośrednictwem tej książki zrozumieją, że ta choroba atakuje wszystkich" - powiedział w rozmowie z "People".