Związki gwiazd zawsze budzą emocje i ogromne zainteresowanie fanów i opinii publicznej. Nic więc dziwnego, że wiele znanych i lubianych decyduje się finalnie na relacje z osobami, które stronią od blasku fleszy. Bo dwie wielkie osobowości razem to często za dużo. Tak właśnie było w przypadku jednej z najpopularniejszych par polskiego show-biznesu nowego millenium. Dziś Małgorzata Kożuchowska i Marcin Dorociński są szczęśliwie związani z ludźmi spoza świata show-biznesu i stronią od blasku fleszy. Ale kiedy byli razem, media śledziły każdy ich krok, a rozstanie długo było na ustach wszystkich. Dlaczego tej dwójce nie wyszło? Czy zawiniły tarcia dwóch silnych charakterów, a może chodziło o coś, lub kogoś jeszcze?
Gdyby korytarze szkół aktorskich mogły mówić, powstałby materiał na niejeden film. Również taki o miłości, bo studenci nieraz tworzyli pary. Jednak w przypadku Małgorzaty Kożuchowskiej i Marcina Dorocińskiego, uczucie rozgorzało dopiero wówczas, kiedy oboje opuścili mury warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Dwójka początkujących aktorów uczęszczała do różnych grup. Dorociński był dwa lata młodszy, mijali się więc bez większych emocji. Każde z nich równolegle rozwijało swoje kariery, walcząc o sukces. Małgorzata Kożuchowska, która od dziecka marzyła, aby zostać aktorką, do szkoły teatralnej dostała się zaraz po maturze, za pierwszym razem. Ponoć kiedy zobaczyła swoje nazwisko na liście przyjętych, rozpłakała się ze szczęścia. Z kolei Marcin Dorociński decyzję o związaniu swojej przyszłości z aktorstwem podjął pod koniec nauki w technikum mechanicznym, gdzie zaczął występować w szkolnych akademiach. W piątej klasie technikum dojeżdżał z Grodziska Mazowieckiego do Warszawy na zajęcia w Ognisku Teatralnym Haliny i Jana Machulskich przy warszawskim Teatrze Ochoty.
Zaraz po studiach, w 1995 roku Małgorzata Kożuchowska zaczęła występować na deskach Teatru Dramatycznego. Dwa lata później, jego zespół zasilił nie kto inny, jak Marcin Dorociński. Wówczas dwoje młodych aktorów dostrzegło w sobie nawzajem kogoś więcej niż kolegę czy koleżankę z teatralnego zespołu. Ponoć połączyły ich podobne spojrzenie na świat i wspólne wartości - oboje wychowali się w podobnych, tradycyjnych rodzinach, w bliskiej relacji z rodzeństwem i rodzicami. Wzajemną fascynacją podsyciły wspólne próby do spektaklu "Poskromienie złośnicy", pełnego odważnych scen. Pomiędzy dwójką młodych aktorów szybko zaczął się romans, który jednak początkowo udawało im się zachować dla siebie. Fakt, że dopiero wówczas zaczynali, ułatwiał sprawę. Wszystko zmieniło się jednak latem 1999 roku, kiedy para pojawiła się wspólnie podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni.
"Lubię mężczyzn zdecydowanych, którzy wiedzą, czego chcą. Bo sama mam problemy z podejmowaniem decyzji" - mówiła Małgorzata Kożuchowska za czasów swojego związku z Marcinem Dorocińskim. I wydawało się, że właśnie takiego mężczyznę znalazła, a media wkrótce zaczęły spekulować, że ślub tych dwojga zbliża się wielkimi krokami. "Rodzina, dzieci to dla mnie jedyny prawdziwy azyl spokoju, miłości. Patrząc na moich rodziców, wiem, że jest to naprawdę możliwe. Wychowałam się w szczęśliwej rodzinie, mam kochających rodziców i dwie fantastyczne młodsze siostry" - mówiła w wywiadzie dla magazynu "Viva!" Małgorzata. I dodawała, że "Marzy sobie czasem o dużym domu pod Warszawą z ogrodem, gdzie będzie czekał mąż i dwójka dzieci - chłopiec i dziewczynka". Marcin Dorociński wydawał się idealnym partnerem w takiej wizji przyszłości. Zresztą, choć Małgorzata Kożuchowska nie wymieniła go z nazwiska, zdradzając tylko, że jest związana z aktorem, wspólne zdjęcia mówiły same za siebie. Parę zaczęto nazywać idealną, a w jednym z wywiadów gwiazda "M jak Miłość" wyznała: "Jestem tradycjonalistką i dopóki mój związek nie zostanie przypieczętowany ślubem, nic nie powiem", ale dodała też: "Nie jesteśmy zaręczeni i nie wyznaczyliśmy jeszcze daty ślubu, ale to chyba kwestia czasu". Stało się jednak inaczej. Dlaczego drogi tak idealnej z pozoru pary się rozeszły?
Choć para wydawała się dzielić wspólne wartości, z czasem okazało się, że ich wizje najbliższej przyszłości dość mocno się różnią. Marcin Dorociński ponoć pragnął, aby marzenie o tradycyjnej rodzinie ziściło się jak najszybciej. Tymczasem Małgorzata Kożuchowska - wówczas na fali wznoszącej - nie chciała zaprzepaścić swoich osiągnięć i pragnęła dalej rozwijać karierę. To właśnie ta rozbieżność miała stać się kością niezgody pomiędzy zakochanymi i sprawić, że coraz bardziej zaczęli się od siebie oddalać. Po latach Małgorzata Kożuchowska przyznała, że rzucenie się w wir pracy nie miało dobrego wpływu na jej życie osobiste. "Za dużo pracowałam i to oddalało mnie od bliskich. Zawód aktora, a oboje jesteśmy aktorami, nie sprzyjał prowadzeniu ustabilizowanego życia i założeniu domu" - wyznała w jednym z wywiadów.
Kiedy stało się jasne, że Małgorzata Kożuchowska i Marcin Dorociński nie są już razem, media zalała lawina spekulacji na temat powodu ich rozstania. Wypalenie się uczucia zdaniem wielu nie było jedyną przyczyną - jak bumerang powracał motyw trzeciej osoby - kogoś, dla którego jedno z partnerów miało zostawić drugie. Po latach okazało się, że istotnie - z poznanym podczas jednej z sesji zdjęciowych fotografem Markiem Straszewskim, Małgorzatę Kożuchowską miało połączyć coś więcej niż czysto zawodowe czy przyjacielskie relacje. Zdaniem wielu, to właśnie nowa miłość miała być powodem końca związku z Dorocińskim.
Po tym, jak jej związek z Marcinem Dorocińskim przeszedł do historii, Małgorzata Kożuchowska z sukcesem rozwijała swoją karierę. Rola Hanki Mostowiak zapewniła jej nie tylko rozpoznawalność i uwielbienie fanów, ale też sprawiła, że kariera aktorki błyskawicznie nabrała tempa. Tymczasem w życiu uczuciowym brakowało stabilizacji. Aktorkę łączono najpierw ze wspomnianym Markiem Straszewskim, a następnie z o wiele starszym pisarzem, nieżyjącym już Jerzym Pilchem. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy Małgorzata Kożuchowska, która nigdy nie ukrywała, że jest osobą głęboko wierzącą, pojechała do Rzymu na pogrzeb papieża Jana Pawła II. To właśnie w Watykanie poznała mężczyznę, z którym los miał ją połączyć na zawsze. Co ciekawe, wcześniej Bartłomiej Wróblewski - z zawodu dziennikarz - był wielkim fanem aktorki. Kilka lat później w Watykanie Bartłomiej Wróblewski podarował ukochanej pierścionek zaręczynowy, a w 2008 roku para powiedziała sobie sakramentalne "tak" w kościele św. Krzyża w Warszawie. Dziś wspólnie wychowują synka Jana Franciszka.
Szczęście w życiu osobistym sprzyjało też Marcinowi Dorocińskiemu. Również on ostatecznie związał się z osobą, która będąc kostiumografką, pracuje w świecie showbiznesu, nie żyje w blasku fleszy. Z Moniką Sudół Marcin Dorociński doczekał się dwójki dzieci - syna Stanisława i córki Janiny. Para bardzo chroni prywatność całej rodziny. Być może Marcin Dorociński po związku z Małgorzatą Kożuchowska ma uraz do wspólnych zdjęć na ściankach.