Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

  • Link został skopiowany

Mama Ginekolog wyznaje, że zmusza się do współżycia z mężem. Seksuolożka nie wytrzymała

Na Mamę Ginekolog kolejny raz spadła ostra krytyka. Tym razem za wyznanie dotyczące zmuszania się do intymnych stosunków.
Mama Ginekolog
Mama Ginekolog, YouTube/Nicola I Ola

Mama Ginekolog, czyli Nicole Sochacki-Wójcicka, zasłynęła z kontrowersyjnych wypowiedzi, a na koncie ma kilka medialnych afer. Kolejna wybuchła w połowie lutego po emisji odcinka podcastu "Nicola i Ola", który ginekolożka prowadzi wraz z lekarką Aleksandrą Marianowską. Poruszyły w nim m.in. temat "współżycia, które ma podtrzymywać związek" i zgadzania się na stosunek w momencie, gdy jedna ze stron nie ma na niego ochoty.

Zobacz wideo Głoś zabrała seksuolożka

Mama Ginekolog o zmuszaniu się do współżycia. Padły kontrowersyjne słowa

Rozmowa na ten temat rozpoczęła się od kwestii współżycia po okresie połogu. Mama Ginekolog wyznała, że sama uważała wówczas, iż powinna wrócić do seksu z mężem sześć tygodni po porodzie. - Więc się trochę zmusiłam. Było sześć tygodni, mówię, Kuba [mąż Mamy Ginekolog - przyp. red.], jest sześć tygodni, trzeba to zrobić - powiedziała. Następnie Marianowska powiedziała, że wiele kobiet mówi, że jest zmęczonych i nie ma siły. - Więc jak się zmuszać do tego? - zapytała.

Sochacki-Wójcika przyznała, że brak snu jest faktycznie czymś trudnym i przeszła do dzielenia się dalszymi doświadczeniami. - To nie jest tak, że ja współżyję tylko, jak mi się chce. Robię to też wtedy, kiedy on chce, a ja sobie myślę: dobra, no chłopie, chcesz, nie ma problemu, jestem twoją żoną, ja cię kocham, go ahead (ang.: dalej, śmiało) - wyznała. Dalej stwierdziła, że taki rodzaj współżycia jest "najtrudniejszy w związkach". - To się nazywa maintenance sex, czyli seks utrzymujący związek. Prowadzące podcast zasugerowały również, że w związkach, w których kobiety po porodzie długo nie chcą wrócić do współżycia, mężczyźni mogą "zacząć szukać gdzieś indziej".

Seksuolożki krytykują słowa Mamy Ginekolog

- Sytuacja, gdy pochwalamy zmuszanie się do kontaktów seksualnych, prowadzi do jednego - przemocy. To należy bardzo mocno podkreślić - komentuje seksuolożka i psycholożka Patrycja Wonatowska w rozmowie z serwisem kobieta.wp.pl. - Z mojej perspektywy w wypowiedzi Mamy Ginekolog zabrakło aspektu świadomej zgody. Bo zdaję sobie sprawę, że czasami może być tak, że osoby zaczynają stosunek seksualny i dopiero później nabywają jakąś chęć. Ale wszystko od początku odbywa się konsensualnie - dodaje ekspertka. Seksuolożka zaznaczyła także, że wypowiedź Mamy Ginekolog nie tylko jest niefortunna, ale też utrwala stereotyp, że kobieta będzie musiała poświęcić się dla mężczyzny.

A to zupełnie nie ma związku ze współczesną wiedzą psychologiczną oraz seksuologiczną. Taka wypowiedź nie powinna mieć miejsca w XXI wieku

- zaznacza Wonatowska. Seksuolożka odniosła się także do teorii Mamy Ginekolog na temat tzw. "seksu podtrzymującego związek". Podkreśliła, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. - Prawdopodobieństwo, że przy seksie podtrzymującym każdy kolejny kontakt seksualny będzie trudniejszy, jest ogromne. W konsekwencji doprowadzi to do tego, że przestaniemy mieć ochotę na seks. A szczególnie osoby, które oddawały swoje ciało. Bo mamy tu element oddawania swojego ciała na rzecz drugiego człowieka. Nie możemy więc mówić o czymś, co posłuży związkowi, a jedynie pogorszy satysfakcję z relacji i życia seksualnego - podsumowuje.

 

Wyznania Mamy Ginekolog nagłośniła na Instagramie Maja Staśko, podkreślając, że każda osoba zawsze ma prawo odmówić współżycia. "I nie dawajmy się manipulować ludziom (także lekarzom), którzy twierdzą, że jeśli nie 'dajemy' stosunku w związku, to widocznie nie kochamy partnera albo się nie staramy" - napisała. W komentarzu pod wpisem Staśko odezwała się seksuolożka i psycholożka Magdalena Chorzewska, dosadnie krytykując słowa Sochacki-Wójcickiej, które nazwała "bzdurami". "Jestem zniesmaczona i zszokowana, że lekarka mówi takie uprzedmiotawiające kobiety twierdzenia. To jest nie tylko powielanie szkodliwych stereotypów, to jest brak podstawowej wiedzy na temat seksualności i szkodliwych zachowań. Nie wolno zmuszać się do współżycia, nie można mówić tak, a czuć całą sobą "nie" - napisała.

Więcej o: