Marta Kaczyńska pielęgnuje pamięć o zmarłych rodzicach. Córka Marii i Lecha Kaczyńskich w Dzień Zaduszny podzieliła się nieznanym wspomnieniem o swoich bliskich. Pokazała archiwalną fotografię.
Marta Kaczyńska w wywiadach niejednokrotnie podkreślała, jak wiele zawdzięcza rodzicom. - Nigdy nie przestanie mi ich brakować, a z upływem czasu, coraz bardziej doceniam, jak wspaniałymi byli ludźmi i ile im zawdzięczam - wyznała w rozmowie z TVP Info z 2018 roku. Od momentu, kiedy tragicznie zmarli w katastrofie smoleńskiej, zawsze pamięta o ważnych rocznicach i regularnie odwiedza grób swoich rodziców na Wawelu. Jej uwadze nie umykają także ważne daty, takie jak kolejna rocznica ślubu Marii i Lecha Kaczyńskich lub rocznice urodzin. W 2024 roku Lech Kaczyński skończyłby 75 lat. Z tej okazji Marta Kaczyńska wraz z bliskimi udała się na mszę za zmarłego ojca. Choć córka pary prezydenckiej rzadko pojawia się publicznie, nie traci żadnej okazji, aby wspomnieć ukochanych bliskich, co każdorazowo stara się opatrzyć archiwalną fotografią. W Dzień Zaduszny prawniczka zamieściła na Facebooku zdjęcie, na którym widzimy Marię i Lecha Kaczyńskich. Z opisu wynika, że kadr pochodzi z 1991 roku.
Mama i tata, Warszawa, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, 1991 rok
- podpisała fotografię Kaczyńska.
Zdjęcie pochodzi z czasów, kiedy Lech Kaczyński był ministrem stanu ds. bezpieczeństwa narodowego. Zmarły prezydent pełnił tę funkcję w 1991 roku.
Marta Kaczyńska miała bardzo bliskie relacje z rodzicami. Wiele razy zachęcała ich, aby razem z nią wybrali się na zasłużony odpoczynek. - Chciałam, żeby czuli się przy mnie bezpiecznie, bo mają córkę, która o nich zadba, postara się, żeby było im na starość po prostu dobrze, żeby nie musieli się niczym przejmować, żeby relaksowali się, wyjeżdżali z nami na urlop - wyznała w rozmowie z "Vivą!". - Myślałam, że może uda się wyrwać mamę do Chorwacji, na jedną z pięknych wysp, gdzie spędziłam wakacje - dodała. W tej samej rozmowie zdradziła, jaka była Maria Kaczyńska. - Mama nigdy nie miała czasu tylko dla siebie. Zawsze się wszystkim i wszystkimi przejmowała. Mną, tatą, ludźmi, którzy się do niej zwracali o pomoc w różnych sprawach - powiedziała. Podkreślała jednocześnie, że pierwsza dama mimo wszystko była niezwykle optymistyczna. - Dzięki niej nawet jak mi się pewne sprawy komplikowały, zawsze widziałam jakieś wyjście, jakieś zielone światełko, nie traciłam nadziei. Po prostu wierzyłam w mądrość mamy - wyznała.