Hołownia i Kosiniak-Kamysz z córkami. "Niedziela u kolegi". Pod zdjęciem zawrzało

Szymon Hołownia razem z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem jeżdżą po Polsce przed wyborami samorządowymi. Politycy znaleźli także chwilę na to, aby wspólnie spędzić czas z rodziną.

Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz w sobotę odwiedzili Białystok, a w niedzielę pojawili się w Lipnicy Murowanej na 65. Konkursie Lipnickich Palm i Rękodzieła Artystycznego. Pod koniec weekendu na profilu na Instagramie marszałka Sejmu pojawiło się zdjęcie z córką. Towarzyszył mu Kosiniak-Kamysz, który również trzymał na rękach swoją pociechę.

Zobacz wideo Warnke o Hołowni. Odnosi się do ataku Chorosińskiej

Szymon Hołownia na zdjęciu z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. "Niedziela u kolegi"

Szymon Hołownia razem ze swoją żoną Urszulą Brzezińską, która jest pilotką samolotów bojowych, doczekał się dwóch córek: Marii i Elżbiety. Władysław Kosiniak-Kamysz z Pauliną Kosiniak-Kamysz także mają dwie córki - Zofię i Różę. Jego żona obecnie jest w kolejnej ciąży.

Na koniec weekendu. Niedziela u kolegi

- napisał pod zdjęciem Szymon Hołownia. Politycy trzymają na rękach swoje córki, w kadrze widać też kolejną z nich. Internauci w komentarzach jednak nie odpuszczają i odnoszą się do ostatnich decyzji polityków Trzeciej Drogi. Przypominamy, że marszałek zdecydował o odłożeniu procedowania w Sejmie projektów dotyczących aborcji. "Panowie mają córki, a w ogóle nie myślą o ich prawach", "Panie marszałku. Przykro mi to pisać. Zabawił się pan w marszałkowanie kosztem kobiet. Szkoda, ale na prezydenta ma pan szanse stracone. Kobiety pamiętają", "Macie panowie córki, jak możecie im świadomie szykować taki los, los kobiet w Polsce bez dostępu do aborcji" - czytamy.

 

Szymon Hołownia o rodzicielstwie i poświęceniu żony

Szymon Hołownia jakiś czas temu pojawił się w "Dzień dobry TVN", gdzie rozmawiał z prowadzącymi na temat kwestii politycznych, ale też ujawnił kilka szczegółów z życia prywatnego. Powiedział, że żona jest dla niego ogromnym wsparciem, chociaż sama ma bardzo angażującą pracę. Wspomniał też o córkach. - Bez niej, jej wyrozumiałości i poświęcenia, to by się nie spięło. Dziewczynki płaciłyby dużo większe koszty. Problem polega na tym, że my oboje nie mamy normalnych prac. Ula lata normalnie, zmieniła też lotnisko, na którym pracuje, więc to są strasznie trudne momenty. Wiecie, jaka jest sytuacja międzynarodowa i ile wymaga się teraz od żołnierzy. Zwłaszcza tych będących na pierwszej linii. To jest bardzo odpowiedzialna służba, bardzo trudna. Czasami bywa nam naprawdę ciężko. Staramy się, by dziewczynki, Ela, Mania miały jak najwięcej nas i w jak największej intensywności. Ula jak tylko wraca do domu, to całą siebie oddaje, żeby tak było. To nie jest proste. Mam nadzieję, że one czują, że bardzo je kochamy i wiedzą, że zawsze z nimi jesteśmy - mówił.

Więcej o: