Spór między Kingą Rusin a Krzysztofem Stanowskim trwa. Zaczęło się od tego, że dziennikarka punktowała kolejne wywiady z Kanału Zero. W efekcie dziennikarz publicznie nazwał ją "rozhisteryzowaną babą", która "dostała pier***ca" na jego punkcie, a później, znów zapominając o kulturze osobistej, wypominał jej wiek. Do konfliktu dołączyła Monika Goździalska, pracownica Kanału Zero. W najnowszym instagramowym wpisie Rusin uderzyła więc zarówno w Stanowskiego, jak i w Goździalską. Zgubiliście się? Nic nie szkodzi, już wyjaśniamy.
Kinga Rusin po tym, jak w Stanowski i Robert Mazurek, nie stroniąc od wulgaryzmów, mówili o Elizie Michalik, wściekła się i zaapelowała do kobiet, które pracują w Kanale Zero. "Czy po zelżeniu przez Stanowskiego i Mazurka w swoim programie red. Elizy Michalik słowami, że jest 'pier***nięta' i 'ma deficyt mózgu', ubarwionej wybuchami śmiechu sugestii, że nie ma mądrych kobiet oraz po ostatnim wypominaniu wieku, kobiety pracujące w Kanale Zero nadal chcą firmować swoimi twarzami i nazwiskami ten szowinistyczny wykwit? Czy w takiej sytuacji jeszcze jakakolwiek kobieta chciałaby do nich dołączyć? Jaką cenę ma zgoda na publiczne poniżanie kobiet i nabijanie przez obu panów na tym subów?" - pytała na InstaStories. Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Głos zabrała pracownica Kanału Zero Monika Goździalska, która niespecjalnie zwracała uwagę na aspekt szowinistyczny, ale odniosła się do tego finansowego. "Wszyscy dajemy sobie świetnie radę, ramówka leci i programy się tworzą... Nie wiem, Krzysztof niedługo ma nam gry postawić, mamy sobie grać w przerwach w gry. Mamy jedzenie, mamy picie, mamy kawę, mamy ekspresy, cokolwiek poprosimy, to mamy. Czujemy się tam dobrze, zarabiamy bardzo dobre pieniądze, więc czego można chcieć więcej?" - powiedziała "Super Expressowi".
Teraz z kolei Kinga Rusin postanawiała odpowiedzieć Goździalskiej. Była dziennikarka "Dzień dobry TVN" znów nie przebierała w słowach. Kolejny raz wskazała przy tym na przejawy szowinizmu we wspomnianym już internetowym formacie.
Publiczne poniżanie kobiet w Kanale Zero, nazywanie ich "pierdol***tymi", mówienie o deficycie mózgowym, wyśmiewanie inteligencji kobiet oraz kobiecych akcji antyprzemocowych, wypominanie kobietom wieku - to wszystko najwyraźniej mieści się w kanonie zachowań akceptowanych przez panią, która pracuje w tym nomen omen "kanale". Jest jej tam ponoć dobrze, bo, jak stwierdziła w wywiadzie, "zarabiają super hajs". Pozostawię to bez komentarza
- pisała.
Na tym jednak nie koniec. W dalszej części wpisu szerzej przyjrzała się problemowi szowinizmu w Polsce. "Zezwalanie na szowinistyczne zachowania, pobłażanie poniżaniu kobiet (nawet w rzekomych żartach) należy do minionej epoki. Czas na zmiany. Czas na należny nam szacunek i podmiotowość" - dodała. Oberwało się też Kanałowi Zero. "Wypowiedziałam się kilka dni temu przeciwko szowinistycznym zachowaniom w Kanale Zero w imieniu tych 99 procent kobiet, które takich zachowań nie tolerują i nie akceptują ludzi, którzy czerpią satysfakcję z poniżania innych" - pisała.
Powtórzę więc znów w imieniu ich wszystkich: skończyło się przyzwolenie dla braku szacunku dla kobiet, dla ich uprzedmiotawiania i poddawania w wątpliwości naszych praw. I nie ma znaczenia, czy robi to Stanowski, Mazurek czy jacyś politycy
- grzmiała i przywołała jednocześnie temat wniosku o referendum w sprawie aborcji, który zapowiada PSL i Polska 2050. Na koniec wbiła kolejną szpilę założycielowi Kanału Zero. "Jest oczywiście jakaś wąska grupa kobiet, które dobrze się czują, gdy 'mają pana', i to pana, który rechocze jak Stanowski z własnych, żałosnych żarcików wpisujących się w kibolską subkulturę, może pana, który poklepie i 'da zarobić super hajs'. Analizę przyczyn takiego stanu rzeczy zostawię psychologom" - mogliśmy przeczytać.