• Link został skopiowany

Psychofan porwał Adriannę Biedrzyńską. Przetrzymywał ją w domku na odludziu. "Chciał, żebym spłodziła mu Chrystusa"

Bartosz Pańczyk
Adrianna Biedrzyńska ma historie, które nadawałyby się na dobry film akcji. Nie jest tajemnicą, że serialowa Małgorzata z "Barw szczęścia" padła ofiarą psychofana, który uprowadził ją w dniu swoich urodzin.
Adrianna Biedrzyńska była porwana przez psychofana.
Fot. Kapif.pl

Adrianna Biedrzyńska nigdy nie zapomni tego dnia. Gwiazda "Barw szczęścia" 22 października 2006 roku została porwana przez mężczyznę, który okazał się jej psychofanem. Mężczyzna o imieniu Andrzej więził aktorkę w ustronnym domku letniskowym pod Częstochową. Zaplanował to w najdrobniejszym szczególe. Wcześniej zwabił ją do letniskowej miejscowości, podając się za organizatora konkursu recytatorskiego, w którym ona miała wystąpić jako juror. Obiecywał wysokie honorarium, więc gwiazda długo się nie zastanawiała. Nic w końcu nie zapowiadało tego, co się później wydarzyło.

Zobacz wideo Fabijański żali się, że nikt go nie kocha. Zobacz, kto go pociesza

Kulisy porwania Adrianny Biedrzyńskiej. "Był pomysł, bym spłodziła mu Chrystusa"

Adrianna Biedrzyńska umówiła się z rzekomym organizatorem konkursu recytatorskiego w hotelu. Gdy jego wspólniczka, Monika G. zorientowała się, że aktorka przyjechała z 12-letnią córką, wynajęła dla niej pokój, a Biedrzyńską pod jakimś pretekstem zawiozła do wynajętego domku na uboczu. Tam przywitał ją 50-letni mężczyzna, z którym wcześniej rozmawiała przez telefon. Jego wspólniczka szybko się ulotniła i  rozpętało się piekło. Andrzej G. zamknął od wewnątrz drzwi na wszystkie spusty. Tego dnia obchodził 50. urodziny i jak się później okazało, marzył by spędzić z nią ten dzień. - Powyciągał nawet klamki z okien i drzwi. Przez siedem godzin opowiadał aktorce swój życiorys. Mówił, że jest jej fanem i zna wszystkie jej filmy z lat 80., że zbiera jej zdjęcia i zna wszystkich członków jej rodziny - mówiła w "Fakcie" nadkomisarz Joanna Lazar, rzeczniczka Powiatowej Komendy Policji w Częstochowie.

Zostałam porwana i przetrzymywana przez nieobliczalnego schizofrenika paranoidalnego z tendencją do morderstw. Nigdy nie mówiłam o tym w żadnym wywiadzie. Był oczywiście pomysł oprawcy, żebym spłodziła mu Chrystusa. Jestem drobna, ale silna, szczególnie psychicznie. Gdybym nie dała sobie rady, to co by było? Wolałabym nie żyć, bo i taki plan też miał

- pisała Biedrzyńska na Facebooku 10 lat po zdarzeniu.

Adrianna Biedrzyńska
Adrianna BiedrzyńskaFot. Grzegorz Dąbrowski / Agencja Wyborcza.pl

Porywacz Biedrzyńskiej odwrócił kota ogonem

Adrianna Biedrzyńska ponoć tak się denerwowała, że odpalała jednego papierosa za drugim. Każda minuta z porywaczem była dla niej torturą. Dodatkowo bała się o córkę, która została w hotelu. Mężczyzna uważał, że zapewnił jej dobre warunki. Zrobił bowiem zakupy. Kupił ciastka, kawę, owoce i... gąbkę do masażu. Aktorka błagała o wolność. Złoczyńca zmiękł pod koniec dnia i wypuścił ją dopiero, gdy jego urodziny dobiegały końca. Dzień później na policji wyparł się wszystkiego. - To ona mnie kochała i za mną szalała, nieraz dzwoniła do mnie - zeznawał na komisariacie. - Nie przyznaje się do uwięzienia aktorki, odwraca role. Przyznaje, że doszło do spotkania, ale stroną aktywną była pokrzywdzona. Twierdzi, że osobista znajomość z pokrzywdzoną trwa od wielu lat i że to aktorka inicjowała kontakty telefoniczne - opowiadał w "Fakcie" Romuald Basiński z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. 

Po latach porywacz Biedrzyńskiej zainteresował się jej córką

Andrzejowi G. za pozbawienie aktorki wolności groziło nawet pięć lat więzienia. Jednak nie został skazany, bo biegli orzekli, że w chwili porwania był niepoczytalny. Prokuratora wystąpiła z wnioskiem o umieszczeniu go w szpitalu psychiatrycznym. Miał też sądowy zakaz zbliżania się do Adrianny Biedrzyńskiej. To jednak nie załatwiło tematu. Niestety po latach jego temat wrócił znowu na tapet w rodzinie aktorki. Wówczas na celowniku mężczyzny miała być jej córka Michalina, która miała wówczas już 22 lata i od wielu lat grała w "Klanie".

Krążył po naszej dzielnicy w Warszawie, pod naszym domem. Wyposażony w gazy paraliżujące i jakieś niebezpieczne narzędzia. To było w dniu urodzin Michaliny. Usiłował dotrzeć do niej. Domyślam się, jakie miał zamiary. Gdyby dotarł do niej i nakazał spłodzić Chrystusa przy jego pomocy? Czy jakikolwiek rodzic przyzwoliłby na poród swojej córce Chrystusa z tym oprawcą? Nikomu nie życzę takich traumatycznych przejść! Dlatego mówię nie, nie, jeszcze raz nie"

- pisała w 2016 roku Adrianna Biedrzyńska.

Adrianna Biedrzyńska z córką Michaliną Robakiewicz.
Adrianna Biedrzyńska z córką Michaliną Robakiewicz.Fot. Kapif.pl

Zrobiła z dramatu komedię

Ta historia miała ciąg dalszy, ale już w inny sposób. Po latach - dokładnie 18 września 2020 r. - w Warszawie odbyła się premiera spektaklu pt. "Miłosna pułapka". Był on inspirowany porwaniem aktorki z 2006 roku. Autorkami scenariusza była Agnieszka Szygenda oraz sama Adrianna Biedrzyńska. - Spektakl oparty jest na faktach z mojego życia, wprawdzie sprzed wielu lat, ale wciąż dla mnie żywych. Historia, która była nieprzyjemna, została całkowicie odwrócona i przedstawiona jako komedia - mówiła Biedrzyńska w wywiadzie dla internetowego portalu Halo Ursynów. Co ciekawe, spektakl okazał się sukcesem i do dziś jest wystawiany w różnych miastach.

Lekarze mówili, że Biedrzyńska z guzem pożyje maksymalnie do trzech miesięcy

Porwanie to niejedyne traumatyczne przeżycie Adrianny Biedrzyńskiej. Po kilku latach od tego wydarzenia gwiazda "Barw szczęścia" musiała zacząć zmagać się z chorobą. Długo nie zdawała sobie sprawy z guza mózgu. - Jestem przykładem osoby, która na własne życzenie, stresem i depresją, wygenerowała ten straszny gen. To diagnoza profesora. Dostałam wyrok: trzy tygodnie do trzech miesięcy życia - pisała na Instagramie Adrianna Biedrzyńska w 2021 roku z okazji Światowego Dnia Guza Mózgu. Guz mózgu u aktorki został wykryty w 2014 roku. Przy okazji zaapelowała wtedy do swoich fanów, by dbali też o swoje zdrowie psychicznie. - Nie lekceważmy wszelkich objawów depresji, załamań, zapaści psychicznych -pisała. Aktorka podkreśliła, że większość chorób i tragedii zaczyna się od złego stanu psychicznego. 

Adrianna Biedrzyńska
Adrianna BiedrzyńskaFot. Kapif.pl
Bartosz Pańczyk

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: