Krzysztof Stanowski odcina się ostatecznie od Kanału Sportowego. Dziennikarz co prawda nie pojawiał się już w programie, ale wciąż był jego udziałowcem. Aż do teraz. W mediach społecznościowych pochwalił się podpisaniem dokumentu sprzedaży części należącej do Weszło TV, czyli spółki, która jest jednym ze współwłaścicieli Kanału Sportowego. Odkupił je Maciej Wandzel - przedsiębiorca od wielu lat związany ze środowiskiem futbolowym, swego czasu współwłaściciel Legii Warszawa. Przy okazji Krzysztof Stanowski zdradził, co dalej z jego medialną działalnością. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom nie stawia na karierę solową.
Krzysztof Stanowski nie spoczywa na laurach i założył kolejny kanał internetowy na YouTubie. W pierwszym wpisie na temat jego nowej pracy poprosił fanów o wsparcie, by gdy ruszy w lutym z emisją materiałów, miał już spore grono obserwatorów. To będzie przydatne szczególnie w celach marketingowych. Zdradził też nazwę kanału. "Dzień dobry, chciałem was bardzo grzecznie poprosić o zostawienie suba na moim nowym kanale. Kanale Zero. To nie jest żadna moja kariera solo, tylko największy projekt, jaki do tej pory sobie wymyśliłem. A już na pewno taki, który najbardziej mnie kręci. Zaangażowanych w niego będzie mnóstwo świetnych osób. Na szczegóły przyjdzie czas. Natomiast wasze suby pozwolą mi nadać odpowiedni rozmach i ułatwią rozmowy ze sponsorami" - zwrócił się do fanów w mediach społecznościowych.
Rozstanie Krzysztofa Stanowskiego z kolegami z Kanału Sportowego nie odbyło się w przyjaznej atmosferze. Kilka dni temu Tomasz Smokowski przypomniał jeden z ostatnich wpisów Stanowskiego, który chwalił się, że większość najpopularniejszych materiałów Kanału Sportowego to produkcje, w których uczestniczył. - Krzysiek uznał, że jest większy od nas, jest większy od całej siedziby. Jest tak duży, że nie ma tlenu dla wszystkich, więc w takim wypadku niech idzie w swoją stronę. Małżeństwa też czasami się rozpadają - podsumował. Inni eksperci sportowi też nie szczędzili Stanowskiemu przykrych słów.