Mąż Justyny Kowalczyk zginął 17 maja 2023 r. podczas zejścia ze szczytu Jungfrau. Kacper Tekieli chciał zdobyć wszystkie czterotysięczniki. Informacja o śmierci dotarła do mediów dzień później, gdy odnaleziono jego ciało. Alpinista zmarł, robiąc to, co kochał najbardziej. Podczas ostatniej wyprawy towarzyszyła mu żona oraz dwuletni syn. Justyna Kowalczyk w mowie pogrzebowej zadeklarowała, że: "będziemy żyć tak, jak Kacper nas nauczył. Nauczył nas, że trzeba żyć, bo życie jest za krótkie, żeby się przejmować pierdołami. Będziemy zdobywać góry" - zapowiedziała.
Była biegaczka narciarska realizuje obietnicę złożoną zmarłemu mężowi. Co jakiś czas pokazuje w sieci, jak z synem bądź samotnie wybiera się na wyprawy i zdobywa kolejne góry. Jeszcze niedawno była we Włoszech, gdzie weszła na sięgający ponad trzy tysiące m n.p.m. szczyt w Dolomitach - Tofana di Mezzo. Justyna Kowalczyk zdecydowała się też na zablokowanie możliwości zamieszczania komentarzy na jej profilach w mediach społecznościowych, ale mimo to raz na jakiś czas dodaje nowe posty. W ten sposób stara się trzymać kontakt z fanami i pokazywać, co u niej słychać. Jedna z ostatnich publikacji obrazowała jej syna Hugo na tle Zatoki Gdańskiej. "Różowy Kotełek-Panterek" - napisała pod fotografią. Poza tym sportsmenka konsekwentnie trzyma się tego, by nie pokazywać wizerunku syna w sieci. Choć dodaje jego zdjęcia, to wybiera tylko te kadry, na których twarz malucha jest zasłonięta.
Od chwili śmierci męża Justyna Kowalczyk co jakiś czas wrzuca do sieci relacje, w których wspomina ukochanego. Nieraz są to zdjęcia z górskich wypraw, a kiedy indziej archiwalne i niepublikowane wcześniej kadry, bądź ściskające serca wpisy. Jakiś czas temu biegacza poinformowała fanów, że w górach zostało specjalnie utworzone miejsce upamiętniające Kacpra Tekielego. "Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wczoraj byli tam ze mną i Hugonkiem" - przekazała na Instagramie. Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!