Od dawna krążą w sieci plotki, jakoby saga "365 dni" doczekała się kontynuacji. Teraz głos w tej sprawie zabrał Michele Morrone, który w filmowej opowieści na motywie książek Blanki Lipińskiej wcielał się w głównego męskiego bohatera - Massimo. Okazuje się, że rzeczywiście twórcy pracowali nad kolejną odsłoną przygód Laury (w tej roli Anna-Maria Sieklucka) i jej włoskiego ukochanego. Produkcja stanęła teraz jednak pod znakiem zapytania przez stanowczą odmowę jednej z najważniejszych postaci.
Michele Morrone skupia się teraz na karierze muzycznej. Kolejny raz grać włoskiego amanta już nie chce, gdyż uważa, że swoje w tej opowieści już odegrał. "Nie sądzę, żebym zagrał w kolejnej, już czwartej części filmu ["365 dni" - przyp. red.]. Dzwoniono do mnie z taką propozycją, ale odmówiłem. Na razie jestem zajęty innymi projektami" - wyznał w rozmowie z Plejadą i zapewnił, że kontrowersyjna produkcja jest ważną częścią jego zawodowego życia. - "365 dni" jest pięknym wspomnieniem, które zostanie w moim sercu na zawsze. Ale nie, nie sądzę, żebym zagrał kiedykolwiek jeszcze Massimo. Może kiedyś on powróci, ale nie obiecuję - dodał Michele Morrone w tym samym wywiadzie.
W marcu bieżącego roku odbyło się rozdanie Złotych Malin, na których przyznano antynagrody. Ku zdziwieniu Blanki Lipińskiej, Anna-Maria Sieklucka i Michele Morrone zostali kompletnie pominięci, choć ich kreacje w ostatniej odsłonie filmu zostały zmiażdżone przez krytyków. Byli nominowani w kategorii "najgorszej pary na ekranie". Ponadto cała produkcja może się pochwalić niechlubną nominacją za "najgorszy sequel", ale jej też nie zdobyła. Autorka słynnej sagi ironicznie skomentowała całą sytuację. "Dopiero się dowiedziałam... Jeszcze trawię gorycz i zlizuję z policzków łzy..." - pisała w swoim stylu na Instagramie. Myślicie, że ktoś inny zagra teraz Massimo? A może w kolejnej części produkcji Lipińska uśmierci ukochanego Laury i ktoś inny zdobędzie jej serce?