Od kiedy Caroline Derpieński pojawiła się w polskim show-biznesie, ochoczo opowiada o swoim zamiłowaniu do luksusu i pieniędzy. Przekonywała już odbiorców, że nie wychodzi z domu, jeśli ma na sobie mniej niż 50 tys. dolarów, a do porannej kawy dodaje "dolarsy". Wizerunek, który wykreowała, przyciąga nie tylko miłośników kolorowych ptaków show-biznesu, ale i naciągaczy. Białostoczanka podzieliła się z obserwatorami wiadomością, w której ktoś wprost poprosił ją o zakup smartfona.
"Moja gwiazdo. Jesteś jedyną osobą, którą znam, dla której pieniądze są jak chusteczki higieniczne" - zaczął nadawca wiadomości. "Czy pomożesz mi spełnić marzenie mojego syna?" - zapytał "fan" Derpieński. Jak wynika z dalszej części wiadomości, celebrytka została poproszona o zakup drogiego telefonu komórkowego, rzekomo dla syna nadawcy. "Na 15. urodziny (syn - red.) marzy o smartfonie, na którego mnie nie stać. (...) Wiem o twoim wielkim sercu, jakby dostał od ciebie prezent z autografem, zapamiętałby te urodziny do końca życia" - czytamy. Odpowiedź celebrytki była krótka i wymowna. "Obrzydliwe! Ludzie, co z wami nie tak?" - zapytała retorycznie.
Caroline Derpieński niejednokrotnie podkreślała w rozmowach z mediami, że przyjeżdża do ojczyzny tylko po to, aby "pogwiazdorzyć", a jej "prawdziwa kariera" ma trwać za oceanem. Jednak mimo że przedstawia się jako wpływowa mieszkanka Miami z milionami na koncie, to o jej biznesowych działalnościach wiemy tyle, co nic. Sąsiadka Derpieński z Florydy, Aneta Glam, ma swoją teorię na temat Białostoczanki. Jej zdaniem Caroline ma być sterowana przez "kogoś" tylko po to, by zarabiać pieniądze. "Ona sama tego nie robi. To jest młoda dziewczyna, ma 22 (23 - red.) lata, ktoś stoi za nią i steruje, żeby zrobić z niej maszynkę do pieniędzy" - mówiła w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle. Zagadką pozostaje także, w jakiej "posiadłości" mieszka Derpieński. Celebrytka pojawiła się ostatnio w formacie "Damy i wieśniaczki" i zamiast zaprosić kamery do swoich wnętrz, oprowadzała po warszawskim hotelu.