Karolina Pajączkowska była jedną z gwiazd TVP Info. Od kilku miesięcy jednak nie pokazywała się na antenie. Pod koniec sierpnia ogłosiła na Instagramie wielką zmianę w życiu zawodowym - odejście z TVP. "Cztery miesiące temu ktoś postanowił, że zniszczy moje życie i moją karierę. Tak po prostu, bez powodu..." - napisała w oświadczeniu. Okazało się, że miało to związek z innym prezenterem, Michałem Adamczykiem. "Zostałam zmuszona odejść z pracy. Powodem była aktywność pana Michała A." - oznajmiła krótko Pajączkowska. Pracownik "Wiadomości" skierował sprawę do sądu.
Nie milknie zamieszanie wokół Michała Adamczyka. O przeszłości prezentera "Wiadomości" napisał Onet. Na dziennikarzu ma ciążyć wyrok za przemoc fizyczną wobec partnerki. W oświadczeniu Adamczyk uznał, że opublikowane informacje nie są zgodne z prawdą, a sam poddał się decyzjom władz TVP. Po opublikowanym tekście głos zabrała Pajączkowska. Wyjawiła, że już w maju tego roku wysłała maila do prezesa TVP, w którym poinformowała go, jakim człowiekiem jest Adamczyk i "co jej zrobił". Dziennikarz oświadczył, że pozwał dziennikarza, który napisał tekst, a także wystosował pozew cywilny wobec Karoliny Pajączkowskiej.
Na odpowiedź dziennikarki nie trzeba było długo czekać. Na InstaStories odniosła się do informacji o złożonym przeciw niej pozwie. To jej pierwszy. Jest jednak gotowa walczyć z Adamczykiem do samego końca. Oznajmiła, że jest przygotowana merytorycznie do walki.
Mój pierwszy proces w życiu. Z dumą odtajnię wszystkie zabezpieczone dowody. Opinia publiczna w końcu się dowie o szantażu, poniżeniach i praktykach pana Michała A. Sprawiedliwości stanie się zadość.
Na kolejnej relacji dodała: "Jestem gotowa walczyć do samego końca. Nawet jeśli ta sprawa potrwa kilka lat i trafi przed Trybunał Praw Człowieka. Udowodnię, ponad wszelką wątpliwość, że próbowano zniszczyć mi życie i moją karierę. Żaden dziennikarz nigdy nie będzie się bał ujawnienia prawdy".