• Link został skopiowany

Koniec mieszkania w namiocie. Superniania spędziła w nim 100 dni. A że przekroczyła budżet, "warunki nadal będą polowe"

Noce robią się coraz zimniejsze, więc Dorota Zawadzka cieszy się, że nie musi się z nimi już zmagać w namiocie, w którym od maja zasypiała aż 100 razy. Nie oznacza to jednak, że remont jej domu dobiegł końca.
Superniania wyprowadziła się z namiotu
Fot. Facebook.com/DorotaZawadzkaPsycholog

Dorota Zawadzka na początku bieżącego roku (dokładnie 15 stycznia) znalazła działkę marzeń, na której znajdował się dom do kompletnego remontu. A że psycholożka lubi o sobie pisać w sieci, wiemy, że od 2 września słynna Superniania będzie w nim już spała, choć końca remontu nie widać. Ostatnie miesiące była gwiazda TVN zamieszkiwała w namiocie. Powrót do czterech ścian nie oznacza jednak, że teraz może liczyć na luksusy.

Zobacz wideo Ciocia Liestyle o remoncie domu. "Ceny są szalone"

Koniec ze spaniem w namiocie. Superniania mówi, co dalej

Dorota Zawadzka z mężem po długich poszukiwaniach wybrali do zamieszkania okolice Koła położonego w województwie łódzkim. Aby to stało się realne, sprzedali swoje mieszkanie na warszawskim Powiślu. "Kopem do tej decyzji był drogi kredyt frankowy. To nas motywowało, żeby się tego pozbyć, więc wymyśliliśmy sobie mały biały domek. Najpierw szukaliśmy na Mazowszu. Jesteśmy z mężem z Warszawy. Niestety, wszystko było poza zasięgiem naszych możliwości finansowych" - opowiadała w wywiadzie dla lm.pl. Nie ukrywała też przygód związanych z mieszkaniem w namiocie na czas najpoważniejszych prac przy domu. Spanie w nim jednak dobiegło już właśnie końca. "Podliczyłam nas. 14 tygodni i dwa dni czyli 100 nocy, ale numer!" - napisała podekscytowana na Facebooku informując, że nadszedł czas, w którym może już zamieszkać w swoim domu.

Warunki nadal będą polowe, ale stabilny dach nad głową i białe murowane ściany będą miłą odmianą. Szczególnie, że coraz częściej pada i wieje. Bardzo bałam się, czy to wszystko się uda, starałam się być optymistką, choć krasnal w głowie często powtarzał, że "nie ma opcji". Przez cały ten czas - jesteśmy tu od 24 maja - dopadł mnie jeden poważny kryzys i kilka pomniejszych. Wszystkie na szczęście szybko odeszły w zapomnienie. Bałam się tej zmiany, tego czasu "pomiędzy", ale dałam radę" - stwierdziła z dumą.
Dorota Zawadzka
Dorota Zawadzka Fot. facebook.com/DorotaZawadzkaPsycholog

Przekroczyła już budżet

Superniania nie składa jednak namiotu. "Będzie otwarty na przelot - wszak to regularny przedsionek - i służyć będzie psom do zabawy i odpoczynku" - poinformowała. W dniu przeprowadzki do domu przekazała, że na razie ma umeblowane dwa pomieszczenia. "Wprowadzamy się, mimo że nie ma jeszcze podłóg, a nasz pokój kąpielowy będzie robiony dopiero od środy. Póki co w łazience, tej, która docelowo będzie gościnna, ciepłą wodę zapewni nam mała terma przelewowa i nawet mamy lusterko. Zęby będą myte" - ucieszyła się. Zawadzka nie ukrywa też radości z faktu, że wszystko na budowie idzie póki co zgodnie z planem. "Nawet to, że skończyła się kasa. Niby najdroższe rzeczy domknięte, ale wykończeniówka potrafi wykończyć" - przyznała.

Takie na przykład drzwi. Miejskie lajkoniki, czyli my, budżetowały - po oglądaniu w sklepie - piękne drzwi za 459 zł. Owszem, tyle kosztuje, ale tylko skrzydło, czyli to co się rusza, otwiera, a jeszcze ościeżnica, czyli futryna, a jeszcze klamka i zamek? I nagle z 460 zł. robi się 800 zł.. I tak trzy razy. To przykład pierwszy z brzegu… a brzegów wiele. Budżet mamy więc na czerwono - napisała Superniania na Facebooku.
Screen z FB Dorota Zawadzka
Screen z FB Dorota Zawadzka https://www.facebook.com/DorotaZawadzkaPsycholog/?locale=pl_PL

Nie marnuje pieczywa. Je nawet czerstwe

Dorota Zawadzka jest dla innych dobrą inspiracją. Ostatnio np. do tego, by nie marnować żywności, bo pokazuje, że jak się chce, to można tego nie robić. O tym, co je, też napisała na ulubionym przez siebie Facebooku. "Pieczywo najczęściej czerstwe, bo czekając w lnianym worku na swoją kolej po prostu schnie. Chyba trochę bez sensu zawsze zaczynamy wyjadać to kupione najwcześniej, czego efektem jest ciągłe jedzenie 'wczorajszego', ale dzięki temu nic się nie marnuje. To nasz cel. Nic z jedzenia nie wyrzucać i produkować jak najmniej śmieci" - poinformowała. Dodała też, że na śniadanie uwielbia z mężem ser biały, jogurty i dodatki takie jak rzodkiewka, szczypiorek, papryka, ogórek surowy, kiszeniaki, koperek, cebula. Poza tym czasem spożywa tuńczyka z puszki, a od święta twarożek na słodko. "Jeśli nie twaróg, to jajka. Kocham pod każdą postacią. A jest ich trochę. Tych postaci. Jemy więc nieskomplikowanie, ale do syta. Śmiejemy się czasem, że przy robocie śniadanie to jedyny stały posiłek, bo potem bywa, że obiad na kolację, a kolacji brak. Jak to w biegu na budowie" - przyznała Zawadzka. Umielibyście żyć tak jak ona? Więcej zdjęć z placu jej budowy znajdziesz w galerii na górze strony.

Więcej o: