Pracownicy Gazety Wrocławskiej 27 czerwca zwrócili się do czytelników z prośbą o pomoc w odnalezieniu syna ich redakcyjnego kolegi. Janusz Gajdamowicz ostatnie wieści od Marcina miał w środę 21 czerwca. Od tego momentu urwał się kontakt z synem dziennikarza. Mężczyzna ostatni raz widziany był w pracy przy ul. Więziennej we Wrocławiu.
Z relacji Gazety Wrocławskiej wynika, że 25-latek 21 czerwca przerwał pracę i w trakcie zmiany poinformował kierownika, że musi wyjść. Do tej pory nie wrócił jednak do domu ani nie dawał znaku życia bliskim. Sprawa została zgłoszona na policję, jednak rodzina Marcina Gajdamowicza prosi też o pomoc za pośrednictwem mediów. "Jak wiecie, wielokrotnie piszemy tutaj o zaginięciach osób z naszego regionu. Tym razem dotyka to nas, naszego przesympatycznego redaktora, który początkowo nie chciał siać paniki, jednak sytuacja zrobiła się w końcu poważna" - czytamy w poście opublikowanym na Facebooku.
Gazeta Wrocławska informuje, że zaginiony mężczyzna ma przy sobie czarny plecak taktyczny, dokumenty i telefon, jednak od dnia zaginięcia jest on nieaktywny. Marcin Gajdamowicz ma 170 cm wzrostu, jasne włosy i szarozielone oczy. 21 czerwca ubrany był w jeansowe spodenki, czarną koszulkę i bordowe buty New Balance.
Pracownicy Gazety Wrocławskiej proszą o kontakt każdą osobę, która ma informacje na temat zaginionego mężczyzny. Na telefon w sprawie oczekują policjanci z komisariatu policji we Wrocławiu - Pise Pole pod numerem 47 871 45 25. Możliwy jest kontakt również bezpośrednio z bliskimi Marcina Gajdamowicza pod numerem 601 922 900. Gazeta Wrocławska podkreśla, że można kontaktować się także bezpośrednio z jej redakcją.