Już niebawem Ewa Brodnicka stanie przeciwko Marcie Linkiewicz na gali Fame MMA. Ten pojedynek już zapowiadany jest jako prawdziwe święto dla polskiego freak-fightu. Była mistrzyni Europy i była mistrzyni świata federacji WBO dała się poznać nie tylko jako utalentowana pięściarka, ale także jako kontrowersyjna celebrytka. Czego jeszcze nie wiedzieliście o Ewie Brodnickiej?
Ewa Brodnicka o sportowym pseudonimie "Kleo" zadebiutowała w profesjonalnych zawodach dziesięć lat temu. Na swoim koncie ma zdobyte tytuły mistrzyni Europy i mistrzyni świata federacji WBO. Pierwszy z nich zdobyła w 2015 roku na ringu w Radomiu, kiedy to pokonała belgijską zawodniczkę.
Pięściarka pas mistrzostw świata zdobyła w Częstochowie w 2017 roku. Później jeszcze czterokrotnie broniła swojego tytułu. Jednak straciła go trzy lata później, ponieważ w dniu zawodów okazało się, że nie mieści się w kategorii wagowej. Po zakończonej karierze bokserskiej przystąpiła do federacji MMA. Pierwszą walkę w jej ramach stoczyła z Anielą "Lil Masti" Bogusz, którą finalnie przegrała w trzeciej rundzie. Kolejny raz pojawi się w oktagonie 20 maja i zmierzy się z Martą Linkiewicz.
Pięściarka urządziła ostatnio na swoim instagramowym koncie sesję "Q&A", podczas której odpowiadała na pytania zadawane przez obserwatorów. Jedno z nich dotyczyło tego, kim mogłaby zostać Brodnicka, gdyby nie uprawiała sportów walki. Wówczas uczestniczka FAME MMA wyznała, że rozważała inne ścieżki kariery. Przyznała jednak, że praca w szkole i nauka młodzieży nie była jedną z opcji. Wolała zostać trenerką personalną lub... aktorką.
Myślę, że nauczycielką wychowania fizycznego bym nie została, ale może trenerką? Kto wie? Może aktorką - snuła pięściarka. - Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Fajnie, że tak to się ułożyło, że mogłam zrealizować swoje marzenia jako sportowiec i nic bym nie zmieniała. Gdybym miała jeszcze raz przeżyć to życie, to jeszcze raz wybrałabym boks i sztuki walki - oznajmiła podczas instagramowej relacji.
Była bokserka słynie z publikowania odważnych zdjęć na swoich kanałach. Ostatnio wypowiedziała się również na temat swojej działalności w serwisie OnlyFans. Jest to portal, na którym zarabia się za publikację "gorących" zdjęć. Brodnicka zaznaczyła w rozmowie z "Super Expressem", że jest to dla niej niezwykle opłacalne zajęcie i nie ma w tym nic wstydliwego. Zresztą sportsmenka nie ukrywa w żaden sposób tego, jak zarabia, a nawet to promuje. "Tak, OnlyFans się opłaca. Każdy ma prawo zarabiać w taki sposób, jaki chce. Ja do OnlyFansa nie będę zachęcać" - wyznała pięściarka.