Koronacja brytyjskiego monarchy zbliża się wielkimi krokami. Uroczystość zaplanowana została na 6 maja, a związanym z nią tematem numer jeden jest obecność - lub też jej brak - księcia Harry'ego i Meghan Markle. Król Karol III, choć z pewnością martwi się zachowaniem młodszego syna, ma jednak na głowie poważniejsze sprawy. Już od września ubiegłego roku wiadomo, że władca tronu chce upewnić się, że pieniądze, którymi dysponuje rodzina królewska, wydawane są jak najmniej rozrzutnie. Serwis standard.co.uk informuje, że w zmiany włącza się także królowa małżonka Camilla, a w całej rodzinie królewskiej wszystko ma funkcjonować według zasad, które król Karol III i jego ukochana wprowadzili w zamieszkiwanym przez nich Clarence House.
Zdaniem brytyjskich mediów pozbawienie księcia Harry'ego i Meghan Markle możliwości korzystania z posiadłości Frogmore Cottage nie było podyktowane chęcią zemsty, a wyłącznie pragmatycznym myśleniem ze strony króla Karola III. Jak informują pracownicy Pałacu, na których powołuje się standard.co.uk, monarcha nie chce utrzymywać członków rodziny królewskiej, którzy nie pełnią w niej żadnych istotnych funkcji. Dowodem na to, że gest w kierunku Sussexów nie jest żadną uszczypliwością, są chociażby spekulacje, że córka księcia Williama i księżnej Kate najprawdopodobniej będzie musiała iść do "zwykłej" pracy, aby zarobić na swoje utrzymanie.
Król Karol III zapowiada także zmiany w liczbie pracowników zatrudnianych przez rodzinę królewską i szykuje tutaj spore cięcia. Jeden z informatorów brytyjskiego tabloidu ujawnił, że monarcha ma dość zatrudniania "doradców dla doradców" i jest zdania, że przez lata do pracy zostało przyjętych zbyt wiele osób. Zwolnienia nie są jednak związane jedynie z chęcią obniżenia kosztów. Król Karol III chce zatrudnić wyłącznie najlepszych ekspertów i upewnić się, że każdy z nich jest odpowiednio wysoko wynagradzany. Źródło standard.co.uk podkreśla także, że monarcha nie jest pozbawiony empatii czy bezduszny, ale nie chce bez celu trwonić pieniędzy. Doskonale zdaje sobie też sprawę z faktu, że w ostatnim czasie członkom brytyjskiej rodziny królewskiej mocno patrzy się na ręce.