Mama Ginekolog była przez wiele tygodni na językach wszystkich mediów przez słowa, które wypowiedziała publicznie. Wyznanie Nicole Sochacki-Wójcickiej spowodowało, że wielu internautów nie kryło oburzenia. Influencerka przyznała na Instagramie, że bez kolejki przyjmuje w gabinecie (na NFZ) swoich przyjaciół, rodzinę i znajomych, po godzinach pracy. Po głośnej aferze Mama Ginekolog na chwilę zniknęła z sieci. Długo nie wytrzymała, opublikowała filmik z wycieczki w góry. Jedna rzecz nie spodobała się fanom. Od razu napisali, co o tym myślą.
Influencerka od czasu skandalu z przyjmowaniem znajomych poza kolejką spotkała się ze sporym hejtem. Kiedy wrzuciła do sieci filmik z urlopu, rozpętała się burza. Nicole Sochacki-Wójcicki udostępniła nagranie, na którym widać, jak zjeżdża na nartach. Internauci byli zszokowani, że trzymając w rękach kijki była w stanie nagrać, jak zjeżdża z góry. Od razu pospieszyli z komentarzami.
Użytkownicy Instagrama zaczęli pisać:
Z telefonem w ręku i kijami pod pachami... Nie mam pytań. Kolejne samozaoranie - podkreślił obserwator.
Inni dodali też coś od siebie.
Czym się różni jazda na nartach z telefonem, od jazdy samochodem z telefonem w ręku?
Serio, a bezpieczeństwo?
Zdenerwowana influencerka postanowiła odpowiedzieć na oskarżenia i wytłumaczyć całą sytuację.
Widać, że masz niewiele pojęcia. To jest zamknięta trasa, gdzie nie ma tłumów, jest regulowany ruch. Co więcej... Z tego, co wiem, rozmowa przez telefon jadąc samochodem, jest zakazana a filmowanie jazdy na nartach nie, ale popraw mnie proszę! - napisała.
Znaleźli się jednak tacy, którzy docenili poświęcenie Mamy Ginekolog, aby nagrać taki film.
Mega filmik! Nie jestem narciarką i mnie przeraża ta prędkość. Więc mega wyczyn z kijami pod pachą i telefonem w ręku na takim slalomie.
Co myślicie o tej sytuacji?