"Miasteczko South Park" to kultowy serial animowany, który przeznaczony jest dla starszej publiczności. Kreskówka od lat cieszy się ogromną popularnością, do tej pory powstało już 25 sezonów. Nie brakuje w niej odniesień do popkultury, ale także wulgaryzmów i żartów z kontrowersyjnych tematów. Twórcy produkcji chętnie drwią także z celebrytów. W jednym z ostatnich odcinków postanowili wypunktować hipokryzję księcia Harry’ego i Meghan Markle. Rzecznik książęcej skomentował całą sprawę.
Książę Harry i Meghan Markle "wystąpili" w odcinku "Worldwide Privacy Tour". Książęca para postanawia przeprowadzić się do fikcyjnego miasteczka, aby uciec przed zainteresowaniem mediów. Jednocześnie robią wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę, występują w programach śniadaniowych, udzielają wywiadów, a także noszą ze sobą transparenty z hasłami "Przestańcie na nas patrzeć" i "Chcemy prywatności". W odcinku znalazła się także scena, w której "książę Harry" idzie pod dom sąsiada, pokazując mu... swojego niebieskiego penisa. To oczywiste nawiązanie do wyznania księcia o odmrożonym przyrodzeniu.
Książę Harry i Meghan Markle ponoć nie byli zachwyceni satyrą. Po emisji odcinka pojawiły się plotki, jakoby Sussexowie chcieli pozwać twórców "Miasteczka South Park". Rzecznik prasowy książęcej pary skomentował medialne doniesienia w rozmowie z "People".
To wszystko to, szczerze mówiąc, nonsens. Całkowicie bezpodstawne doniesienia - stwierdził.
Jak zauważył portal dailymail.co.uk rzecznik nie zaprzeczył jednak plotkom, że książęca para poczuła się dotknięta satyrą twórców "Miasteczka South Park".