16 lutego 2023 roku obchodzimy tłusty czwartek. Jest to idealny moment, żeby pokusić się o skosztowanie najdroższych pączków w Warszawie. W środę, dzień przed bardzo ważnym świętem postanowiłem udać się do restauracji Magdy Gessler - "U Fukiera", żeby sprawdzić, czy za jednego pączka od słynnej restauratorki warto zapłacić 15 złotych. Otrzymałem talerz czterech pięknie udekorowanych pączków z różą i maliną. Kilka gryzów i już wiedziałem, jaki będzie werdykt.
Polecamy: Wydałem u Magdy Gessler 23 zł. "Jagodzianka grozy"? Jeden kęs i już wszystko wiem
Na początku muszę wspomnieć o cudownych pracownikach restauracji "U Fukiera", którzy dbają o każdego klienta z należytym szacunkiem. Dlaczego o tym piszę? Bo wbrew pozorom jest to zjawisko rzadko spotykane. Częściej mamy do czynienia z kelnerami, którzy zwlekają z wzięciem zamówienia od klienta i potrafią się gramolić nawet 25 minut, nawet jak klientów w lokalu brak. Niestety, wiem to z autopsji. W tym wypadku było inaczej. Dlatego chwała kelnerkom i kelnerom "U Fukiera" za to, że zajmowali się gośćmi sprawnie i kulturalnie.
'U Fukiera', Magda Gessler Maciej Lechociński, zdjęcie prywatne
'U Fukiera', Magda Gessler Maciej Lechociński, zdjęcie prywatne
Po zaproszeniu do pojedynczego stolika czekałem grzecznie na zamówienie. Ku mojemu zdziwieniu podeszła do mnie uśmiechnięta od ucha do ucha kelnerka, która bardzo sprawnie zapisała, jakich pączków chciałbym spróbować. Żeby dobrze i sprawiedliwie ocenić, wziąłem cztery pączki - dwa z konfiturą z płatków róż i dwa z konfiturą malinową. Na słodkości długo nie czekałem, ale zdążyłem w tym czasie wypełnić moje kulinarno-śledcze zadanie i wsadzić nosa tam, gdzie przeważnie goście tego nie robią.
Magda Gessler, 'U Fukiera' Maciej Lechociński, zdjęcie prywatne
Jak zobaczyłem, że wszystkie obrusy były wyprasowane, to od razu kamień spadł mi z serca. Bogu dzięki, że historia z pogniecionymi serwetkami się nie powtórzyła. To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to fakt, że w tym miejscu czas się zatrzymał. Wszędzie widzimy stare, dębowe drewno. Królują tutaj dziwne bibeloty i babcine obrusy. Czuć atmosferę szlacheckich dworków i mickiewiczowskiego opisu świata. Kto wie, może gdyby żył największy polski wieszcz, to właśnie tutaj tworzyłby swoje wybitne dzieła?
Maciej Lechociński, Magda Gessler, 'U Fukiera' Maciej Lechociński - zdjęcia prywatne
Chyba trochę się zagalopowałem, dlatego przejdźmy do konkretów. Cztery pączki. Wszystkie walczą o miano tego najlepszego. Czy im się uda? Na starcie mają ułatwione zadanie, bo udekorowane są wprost bajecznie. Jadalne kwiaty, maliny... Wszystko pięknie. Tylko co ze smakiem?
Magda Gessler, 'U Fukiera', Maciej Lechociński Maciej Lechociński - zdjęcie prywatne
Magda Gessler, 'U Fukiera', Maciej Lechociński Maciej Lechociński - zdjęcie prywatne
Ok, jest naprawdę dobrze. Już po pierwszym kęsie wiem, że nie były robione na ciężkim, starym oleju. Czuć lekkość, ale tłuszczu im z pewnością nie brakuje. Co z nadzieniem? Jest idealne. Serio. To chyba jest najmocniejsza część pączka. Nad ciastem można byłoby jeszcze popracować, ponieważ mogłoby być bardziej kruche, ale konfitura jest nie z tej ziemi. Przepyszna, wypełniona po brzegi owocami. Coś niesamowitego. Widać, że cukiernicy nie oszczędzali i sięgnęli po składniki najwyższej jakości. To się ceni.
Magda Gessler, 'U Fukiera', Maciej Lechociński Maciej Lechociński - zdjęcie prywatne
W dobie inflacji 15 złotych to dużo, nawet bardzo dużo. Jednak skosztowanie słodkiego wypieku w restauracji Magdy Gessler to nie tylko doznanie kulinarne, ale także estetyczne. Atmosfera tego miejsca jest niesamowita, ludzie są bardzo kulturalni, jakby żywcem wyjęci z innej epoki. Czułem w tym miejscu, że cofnąłem się do czasów pozytywistycznych, kiedy to człowiek był ważny, rozmowa z nim, zjedzenie pysznych słodkości, a nie pogoń za mamoną. Tutaj nie ma pędu, nie ma tego ciągłego życiowego kołowrotka, w którym często jesteśmy zamknięci do wieczora. Są za to pyszne pączki, podane z miłością i niesamowitą kulturą. Będę wpadał tutaj częściej. Nawet jeśli po gastronomicznym szaleństwie miałbym być później zmuszony do tygodniowej konsumpcji najtańszych pierogów z sieciówki. Dlaczego? Bo po prostu warto.
Magda Gessler, 'U Fukiera', Maciej Lechociński Maciej Lechociński - zdjęcie prywatne
Opisałem subiektywne odczucia na temat pączków Magdy Gessler z restauracji "U Fukiera". Jako potwierdzenie załączam zdjęcie rachunku. Za cztery pączki zapłaciłem 60 złotych. Do rachunku została doliczona kawa latte w cenie 24 złotych.
Magda Gessler, 'U Fukiera', Maciej Lechociński Maciej Lechociński - zdjęcie prywatne
Więcej zdjęć z lokalu "U Fukiera" Magdy Gessler znajdziesz w naszej galerii na górze strony.