Główny podejrzany o uprowadzenie i zabójstwo Madeleine McCann odsiaduje już siedmioletni wyrok za gwałt na starszej kobiecie w 2005 roku. Śledczy nadal szukają niepodważalnych dowodów, które powiązałyby go ze zniknięciem i zabójstwem trzyletniej Madeleine McCann. Tymczasem Christian Brueckner śle z niemieckiego więzienia listy, w których żali się na warunki, w jakich odbywa karę.
Mężczyzna odsiaduje karę w więzieniu w Oldenburgu niedaleko Bremy. Udało się udowodnić mu gwałt na starszej kobiecie w Portugalii, ale śladów świadczących przeciwko niemu śledczy mają zgromadzonych naprawdę sporo. W październiku zeszłego roku postawiono mu zarzut kolejnych pięciu napaści seksualnych, których miał się dopuścić w Portugalii. Do niektórych z napadów doszło w pobliżu miejsca zaginięcia dziewczynki, której w 2007 roku szukał cały świat. Brueckner pozostaje głównym podejrzanym w tej sprawie, choć konsekwentnie zaprzecza tym powiązaniom.
Do brytyjskich mediów wysłał list, w którym żali się na warunki, w jakich odbywa obecnie karę:
Józef Goebbels był traktowany lepiej niż ja! Goebbels i jego przyjaciele-zbrodniarze nie byli tak odizolowani od innych ludzi jak ja, kiedy czekali na karę śmierci w Norymberdze. Tak długa i uciążliwa izolacja to łamanie praw człowieka. Więźniowie mają prawo do odwiedzin - wszyscy prócz mnie. Odwiedzają mnie tylko mój prawnik i moi strażnicy. Ci mówią, że jeśli tylko ktokolwiek mnie odwiedzi, będzie to dla mnie gratyfikacja seksualna - twierdzi w liście, opublikowanym przed serwis Mirror.co.uk.
Brueckner odrzuca powiązania nie tylko z napaściami, o które oskarżono go w październiku zeszłego roku, lecz także - a może przede wszystkim - z zaginięciem Madeleine McCann. Policja rozpracowuje jego udział w porwaniu dziewczynki od samego początku sprawy, od 2007 roku.