• Link został skopiowany

30-lecie Polsatu. Łzy Solorza, klaskanie z Rubikiem i Maryla odmrożona przed Sylwestrem [PODSUMOWANIE]

Polsat z wielką pompą świętował swoją 30-tkę w Teatrze Wielkim. Na uroczystości pojawiły się obecne gwiazdy stacji i ulubieńcy widzów sprzed lat. Skład artystów był imponujący, ale nie zabrakło wpadek. Niektóre występy brzmiały jak słabej jakości karaoke, a przydługie montażówki zanudzały zgromadzoną publiczność.
Zygmunt Chajzer, Maryla Rodowicz, Krzysztof Ibisz
Fot. KAPiF

Niespełna miesiąc po jubileuszu 70-lecia TVP swoją 30-tkę w Teatrze Wielkim hucznie obchodził Polsat. Gala była zapowiadana jako coś nowatorskiego i przełomowego w telewizji i oczywiście na zapowiedziach się skończyło. Mimo to obyło się bez żenujących żartów, disco polo i występów "pod publiczkę". Ralph Kamiński, Organek i Igor Herbut wynagrodzili przydługie montażówki. Zestaw artystów był interesujący, ale nie obyło się bez wpadek. 

Zobacz wideo Z kim bawiła się do rana Maryla Rodowicz?

Niemrawe oklaski dla rządowych decydentów, owacja na stojąco dla zapłakanego Solorza

Wielką galę Polsatu otworzył wyoutowany Andrzej Piaseczny, który znalazł swoją bezpieczną przystań w stacji ze słońcem w logo. "30 lat minęło" to nowa, okolicznościowa wersja słynnej piosenki Andrzeja Rosiewicza z "Czterdziestolatka". Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł, żeby zapraszać na galę oryginalnego wykonawcę, który ostatnio pojawia się na galach TVP, przy każdej możliwej okazji. Tuż po rewiowym początku prowadzący Krzysztof Ibisz i Paulina Sykut-Jeżyna przywitali zaproszonych gości. Niemrawe oklaski dla ministra kultury Piotra Glińskiego i wicepremiera Jacka Sasina zapewne przypomniały im, że nie są na imprezie sygnowanej przez media publiczne. Owacja na stojąco przywitała za to Zygmunta Solorza-Żaka, założyciela Polsatu, marzyciela i wizjonera, który wyraźnie się wzruszył burzą oklasków. To właśnie dla niego Golec uOrkiestra zaśpiewała przebojowe "Ściernisco". 

Przydługie montażówki i problemy z dźwiękiem. Ania Dąbrowska jak na karaoke

Temperatura wśród zgromadzonej publiczności wyraźnie spadła po bardzo długiej, nudnej montażówce prezentującej sukcesy i osiągnięcia Polsatu. Materiału starczyłoby na 10 wejść, a tak atmosfera siadła i znużenie wkradło się już na samym początku. Goście ożywili się trochę mogąc zaklaskać z Piotrem Rubikiem do jego nieco zapomnianej piosenki "Niech mówią, że to nie jest miłość". Kolejna przydługa montażówka prezentowała pracowników stacji, którzy są z nią związani od samego początku. Tym razem było trochę ciekawiej. Ania Dąbrowska zaprezentowała "Porady na zdrady" i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie koszmarna realizacja dźwięku podczas jej występu. Mikrofon piosenkarki był tak wykręcony, że muzyka ginęła w tle, a ona brzmiała jakby na podrzędnym karaoke. Ta sama sytuacja powtórzyła się zresztą podczas występu grupy Enej. Szkoda. 

Ania Dąbrowska
Ania DąbrowskaFot. KAPiF

Więcej zdjęć gwiazd z gali 30-lecia Polsatu znajdziesz w galerii na górze strony. 

 

Maleńczuk, Muniek i sopockie festiwale

Wejście na scenę Macieja Maleńczuka z miejsca podniosło poziom artystyczny imprezy. Piosenka "Chciałem być", którą piosenkarz napisał przed laty dla Krzysztofa Krawczyka, zabrzmiała szczerze i sentymentalnie. Muniek Staszczyk i jego "Pola" to klasa sama w sobie. Udana była montażówka podsumowująca sopockie festiwale zorganizowane przez Polsat. Przez ostatnich 19 lat odbyło się tam sporo udanych i ważnych recitali gwiazd. Także tych, których już nie ma wśród nas, jak Kora, czy Zbigniew Wodecki

Występy wieczoru, czyli Ralph śpiewa Niemena, Herbut Korę, a Organek Hey

Jednym z najjaśniejszych muzycznie punktów wieczoru był występ Organka w nowej wersji ponadczasowego hitu Hey "Moja i twoja nadzieja". Mówiąc najprościej, Organek rozwalił system. Progresywny rock, charyzma i energia na scenie. Na co dzień na próżno tego szukać w Polsacie, ale dobrze, że jest chociaż przy jubileuszu. Jeżeli ktoś powinien śpiewać piosenki Kory, to z pewnością może to być Igor Herbut. Artystka w "Must be the music. Tylko muzyka" zachwycała się zdolnym wokalistą, a teraz on oddał jej hołd śpiewając "To tylko tango". O ostatnim występie Cleo podczas 70-lecia TVP z tą samą piosenką zdecydowanie warto zapomnieć. Nie zawiódł także Ralph Kamiński, który udowodnił, że nawet Niemen mu nie straszny. "Nim przyjdzie wiosna" w jego wykonaniu brzmiała bardzo szlachetnie. Nie można też zapomnieć o Kortezie. Wprawdzie ciągle nagrywa piosenki, które wydają się jedną i tą samą, ale i tak poraża prawdą na scenie. Pewnym zaskoczeniem był występ tegorocznych zwycięzców Eurowizji, zespołu Kalush Orchestra z doskonałą piosenką "Stefania". Ten występ poruszył 

 

Dwie królowe i gwiazdy "Idola"

Zapewne telewizyjna publiczność najbardziej czekała na występy Maryli Rodowicz i Dody. Królowa polskiej estrady pojawiła się na scenie w towarzystwie Piotra Cugowskiego i odśpiewała swój ponadczasowy przebój z tekstem Agnieszki Osieckiej "Niech żyje bal". Tym razem wokalistkę odmrożono przed Sylwestrem, ale trzeba przyznać, że Rodowicz była w dobrej formie i zachęciła nawet dość sztywną publiczność do wspólnego zaśpiewania. Zakochana i rozpromieniona Doda pojawiła się za to na scenie w towarzystwie Grzegorza Hyżego i odśpiewała świąteczny standard "Let is snow". Wyszło wdzięcznie. Na finał gali wybrzmiały utwory w wykonaniu artystów znanych z kultowego programu "Idol", którzy odnieśli olbrzymi sukces na polskim rynku muzycznym - Krzysztofa Zalewskiego, Moniki Brodki i Natalii Przybysz

Urodzinowa gala Polsatu była zdecydowanie lepsza niż 70-tka TVP. Żenujących żartów i sztywnych prowadzących nie było, ale całość i tak wypadła słabiej niż niektóre programy rozrywkowe stacji. Zabrakło energii i elementów show. Jak na jubileusz było dość nudno, chociaż w zacnym gronie artystów.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: