Sytuacja związana z licznymi wypowiedziami Pauliny Smaszcz zdaje się zaogniać. "Kobieta petarda" w najnowszym wideo na profilu na Instagramie wypowiedziała się na temat sytuacji, która miała miejsce 5 grudnia. Bizneswomen i była żona Macieja Kurzajewskiego pojawiła się na komendzie policji, ponieważ były mąż zgłosił tam najście na jego mamę. Pokazała się też obserwatorom w nowej fryzurze "na zapałkę".
Polecamy: Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski wstrzymają się ze ślubem. Podjęli dojrzałą decyzję
Zdaje się, że zamieszanie wokół Pauliny Smaszcz nie ucichnie ani na chwilę. Teraz doktor nauk społecznych dolała oliwy do ognia, publikując w sieci mocny wpis na Instagramie. Opowiedziała w nim o refleksjach na temat wizyty na komendzie. Postanowiła także powiedzieć, jak z jej strony wygląda sytuacja rodzinna.
Tak, byłam dzisiaj wezwana. Byłam na przesłuchaniu w komendzie, gdzie mój były mąż zgłosił mnie, że niby wtargnęłam do jego domu i przyczyniłam się do rozwoju choroby jego mamy. Teresa Kurzajewska potwierdziła moją wersję, że rozmawiałyśmy sobie miło, życząc sobie zdrowia i pożegnałyśmy się - podkreśliła.
Warto dodać, że później Paulina Smaszcz zdementowała plotki o tym, że ma zły kontakt z synową i synami.
Mam wspaniałe relacje z moją synową i się bardzo przyjaźnimy, mam wspaniałe relacje z moimi synami, to są bardzo inteligentni mężczyźni - podsumowała.
Myślicie, że to dopiero początek medialnej burzy?