Magda Gessler niestrudzenie odwiedza kolejne miejsca na mapie Polski. Przeprowadza tam mniej lub bardziej udane rewolucje, wprowadzając "swoje porządki". Miłośniczka marakui i parmezanu, która ubóstwia selera i prawdziwą śmietanę 36 proc, tym razem wybrała się na warszawski Służewiec, gdzie z lokalu "2020" zrobiła restaurację "Galop". Rewolucja się odbyła, a ja wprawdzie Uberem, a nie na koniu, pogalopowałem z centrum na Służewiec. Już na wejściu byłem zaskoczony.
I tu muszę przyznać, że byłem już w kilku restauracjach, które przeszły rewolucję Gessler. Byłem też wreszcie w kilku miejscach, które Gessler prowadzi sama (lub prowadziła). Trasa z centrum na Służewiec nie napawała mnie optymizmem i nie była też krótka, biorąc pod uwagę zatłoczoną Warszawę. Ale czy warto było? Gdy tylko otworzyłem drzwi do restauracji, uderzył mnie klimat, który tam panuje. Doskonale przemyślany design, pomieszanie stylów, ale w najlepszym wydaniu. Z jednej strony brytyjskie wpływy, z drugiej wintydżowe stoliki i krzesła. Serio, takiego wystroju nie powstydziłoby się żadne uznane bistro w Paryżu czy Rzymie. Do tego świąteczne dekoracje, smooth jazz, który sączył się z głośników. No ciepły klimat. Aż chciało się tam wejść i zostać.
Nie pamiętam też, a odwiedzam często różne restauracje w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Opolu czy Sopocie, kiedy ostatni raz spotkałem się z tak miłą obsługą. Życzliwą, uprzejmą, uśmiechniętą, pomocną. Nie znam imienia pani kelnerki, bo nie spytałem, ale cała obsługa od A do Z była fenomenalna. A mam traumę po "ostatnim razie", gdy w popularnej i dość drogiej sieciówce w Katowicach, pani kelnerka najpierw zamiast zamówionego kurczaka przyniosła mi wieprzowinę, a później wręcz na mnie nakrzyczała, że od razu nie zgłosiłem tego błędu. W "Galopie" tego nie doświadczycie.
Z menu "Galopu" ja i mój współtowarzysz kulinarnych podróży postanowiliśmy wybrać te dania, które wprowadziła do jadłospisu Magdy Gessler. Zamówiliśmy więc: Wątróbkę Wyścigową Cielęcą za 59 złotych, Szynkę Cielęcą Dżokeja za 53 złote, Rosół Grzybowy za 42 złote oraz Sandwicz z Łososiem 18 złotych. I jak smakowało? Zacznę od rosołu grzybowego. Był naprawdę dobry. Zaskakujące połączenie smaku prawdziwków z rosołem, z kluskami i śmietaną. Całość dawała naprawdę powalający efekt. Cena? Standardowo w restauracjach rosół kosztuje zazwyczaj 25-40 złotych, ale uznajmy, że to jest "Rosół+" i warto dać te cztery dychy. Smaczny, chociaż mniej zaskakujący był sandwicz. Mogę nie być obiektywny, ponieważ za smakiem łososia nie przepadam, ale nie można powiedzieć, że coś było z nim nie tak. 18 złotych to chyba cena zbyt wygórowana za tego sandwicza.
W "Galopie" króluje wątróbka i rosół. Jest jedno "ale"
Przejdę teraz do dania głównego - i tu mamy zachwyt największy. Nie jestem wielkim fanem takich dań, jak wątróbka. Pamiętam swoje "wątróbkowe wspomnienia" ze szkolnej stołówki i nie są to dobre wspomnienia. Pamiętam też bardzo dobrą wątróbkę z jabłkami, którą przyrządzała moja babcia Władzia - i tu były to niesamowite dania. No cóż, tym razem Magda Gessler (a to nie jest wcale oczywistość, wręcz odwrotnie) przebiła moją babcię. Wątróbka była przepyszna, doskonale doprawiona. Z dodatkiem puree ziemniaczanego, które po prostu rozpływało się w ustach. 59 złotych? Warte swojej ceny. Polecam. Ostatnim daniem była Szynka Cielęca Dżokeja i tu w sumie jedyna uwaga do obsługi. Mój współtowarzysz chciał zjeść główne danie razem ze mną, ale szynka została podana na tyle wcześnie, że do czasu przyniesienia wątróbki była już po prostu zimna, dość twarda i nie zachwycała smakiem. To jest jednak pewnie kwestia organizacyjna, nie złego przepisu, więc nie ma też co narzekać.
Podsumowując, kiedy chcecie zabrać grupę znajomych na miłą kolację, w klimatycznym miejscu, z doskonałą obsługą i naprawdę przemyślanym menu - to koniecznie idźcie do restauracji "Galop" na Służewcu. Magda, coś ty narobiła? Teraz będę musiał do jednej z moich ulubionych restauracji w Warszawie wybierać się w długie podróże z centrum. Ale naprawdę warto! Tym bardziej że w wielu znacznie gorszych miejscach w stolicy są tłumy ludzi, kolejki do stolików, a jakość obsługi i dań pozostawia wiele do życzenia. W "Kuchennych Rewolucjach" przedstawiona była historia właścicieli restauracji, którzy uciekając przed reżimem Łukaszenki, musieli zostawić dwie swoje restaurację na Białorusi i szukać schronienia w Polsce. Trzymam mocno kciuki, żeby udało im się utrzymać "Galop", bo potencjał tego miejsca po rewolucji jest ogromny. Stawiam mocne 8/10.
TV Republika znów zorganizuje sylwestra. Wiemy, kto na nim wystąpi
Koterski kupił sobie nowy samochód i się zaczęło. Poszło o jego słowa o Leszczak
Wydano wyrok w sprawie Janoszek przeciwko Stanowskiemu i Kanałowi Sportowemu. To postanowił sąd
Sandra Kubicka i Aleksander Baron jednak się rozwodzą! Znane są szczegóły
Blanka Lipińska komentuje rozwód Kubickiej i Barona? Wystarczyło jedno zdanie
"halo tu polsat" zrobił "Kurzopkobombki". To jak wyszła im podobizna Cichopek, to hit
Janoszek wygrała w sądzie ze Stanowskim. Dziennikarz już wydał oświadczenie
Lokal po rewolucji Gessler zaserwował mi wątróbkę i rosół. "Magda, coś ty narobiła?"
80-letni syn Bohdana Tomaszewskiego stanął na ślubnym kobiercu. Co za kadry!