Niedawno w rozmowie z magazynem "ELLE" Lily-Rose Depp wyznała, że znani rodzice mogą otworzyć pewne drzwi, ale to nie znaczy, że dzieci nie muszą później ciężko pracować, by utrzymać pozycję. Ten komentarz nie wszystkim przypadł do gustu. W dyskusji wypowiedziały się już m.in. modelka Vittoria Ceretti i aktorka Jennifer Aniston. Wywiad Lily-Rose Depp wywołał sporo skrajnych emocji. Świat show-biznesu zaczął spekulacje na temat, czy nepotyzm ułatwia karierę w branży. Lily Collins to kolejna gwiazda, która odniosła się do tej dyskusji. Aktorka wyznała, że jest niezmiernie dumna z ojca, ale to nie dzięki niemu zrobiła karierę.
Lily Collins to 33-letnia światowej sławy aktorka. Znana z produkcji takich jak: "Emily w Paryżu", "Królewna Śnieżka" czy "Zasady nie obowiązują". Córka Phila Collinsa w rozmowie z magazynem "Vogue" powiedziała, że wiele zawdzięcza ojcu, ale aktorska kariera to jej sukces. Ponadto nie zamierza się zatrzymywać ani oglądać wstecz. Środowisko aktorskie jest konkurencyjne, a ona wciąż pragnie więcej.
Nie ma mowy, żeby ludzie pomyśleli, że miałam "darmowe wejście" dzięki nazwisku. Jestem dumna z mojego taty, ale chciałam być sobą, a nie jego córką. Dlatego w tym celu czekałam na przebicie się. Dzięki nieudanym castingom nauczyłam się, że trzeba bardziej koncentrować się na swojej pracy i udało mi się uczynić aktorstwo moją pracą. Jednak nie spoczywam na laurach, środowisko jest bardzo konkurencyjne.
W rozmowie z magazynem "Vogue" Lily Collins odniosła się też do muzyki. Wyznała, że mogłaby pójść śladami ojca i spróbować sił w branży muzycznej, ale wybrała aktorstwo, by nie tworzyć nieprzyjemnych spekulacji czy porównań.
Uwielbiam śpiewać, ale chciałam pójść własną drogą, z dala od ojcowskiego geniuszu, wolałam zostać aktorką. Zagrałam w kilku musicalach, ponieważ to jedyna sytuacje, kiedy pozwalam sobie śpiewać. Szczerze, za bardzo bałabym się porównań.
Myślicie, że wypowiedź Lily Collins zakończy rozpętaną dyskusje o nepotyzmie w świecie show-biznesu?