Minęło osiem lat od śmierci Anny Przybylskiej, która wciąż jest wspominana w ciepłych słowach przez media, fanów i bliskich. Rodzina aktorki stawiła się ostatnio na premierze "Ani", jednak na miejscu zabrakło najmłodszego Jasia. Jak tłumaczyła Oliwia Bieniuk, 11-latek jest jeszcze za mały na tak emocjonalne wyjścia i nigdy nie był na ściance. Wcześniej pozwolono mu opowiedzieć, jak wspomina mamę.
W rozmowie z "Vivą!" dziennikarka postanowiła wypytać chłopca, czy często myśli o mamie. Okazuje się, że wspomnienia o Annie Przybylskiej wciąż wywołują smutek na jego twarzy, jednak coraz lepiej radzi sobie ze stratą.
Codziennie i wtedy moja twarz robi się smutna. Staram się więc myśleć o jej uśmiechu, bo ja też robię się wtedy weselszy. Teraz zresztą jest mi łatwiej niż kiedyś. Tak bardzo za nią tęskniłem - wyznał Jaś.
Najmłodszy syn Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka często zastanawia się, jak wyglądałyby dziś jego rozmowy z mamą. Mimo wszystko stara się iść do przodu i cieszyć życiem.
A jak myślę o mamie, to zastanawiam się, co by powiedziała na to czy na tamto. I że pewnie by na mnie nakrzyczała, że nie włożyłem talerza do zmywarki. Pogodziłem się z tym, że jej nie ma. Staram się nad sobą nie użalać, bo przecież - jak mówi babcia Lidzia.
W dniu śmierci Anny Przybylskiej Jaś miał zaledwie trzy lata, dlatego nie pamięta tak wielu szczegółów z nią związanych. Sprawa przedstawia się inaczej w przypadku jego starszej siostry, Oliwii Bieniuk. Ostatnio wyznała, że ich mama zawsze stawiała poprzeczkę wysoko i bywała dość surowa.