Więcej informacji i ciekawostek ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Dobiegł końca "proces dekady" pomiędzy Johnnym Deppem a Amber Heard. Batalia sądowa trwała sześć tygodni, podczas których cały świat dowiadywał się o szokujących szczegółach ze wspólnego życia gwiazdorskiej pary. To już jednak historia. Więcej zeznań nie będzie. Ostatnie słowo należało do ławy przysięgłych, która podjęła jednogłośną decyzję.
W środę, 1 czerwca sąd w Wirginii, posiłkując się ustaleniami ławy przysięgłych, po krótkim opóźnieniu wydał werdykt, po którym okazało się, że proces o zniesławienie wygrał aktor. Odczytano pytanie po pytaniu, na które musieli odpowiedzieć przysięgli.
Ława przysięgłych opowiedziała się po stronie Deppa i uznała, że esej dla "The Washington Post", w którym aktorka przedstawiła się jako ofiara przemocy domowej, zawierał zniesławiające go zarzuty.
Zgodnie z werdyktem ławy przysięgłych Amber Heard musi zapłacić Johnny'emu Deppowi 15 milionów dolarów odszkodowania. Aktorka otrzyma od byłego męża dwa miliony, które przysługuję jej za słowa prawnika Deppa, gdy ten próbował udowodnić, że Heard sfabrykowała dowody wskazujące na winę aktora.
Ława przysięgłych składająca się z siedmiu osób rozpoczęła obrady w piątek i jak podaje NBC News, nad rozstrzygnięciem debatowała łącznie przez 13 godzin. Swoją decyzję oparła między innymi na mowach końcowych, które zostały wygłoszone w piątek. W trakcie nich mecenasi Johnny'ego Deppa poprosili o przywrócenie ich klientowi godności, która została mu odebrana przez Amber Heard oraz wskazywali na manipulacje aktorki. Z kolei druga strona cytowała wiadomości gwiazdora wysyłane do przyjaciół, w których pisał, że życzy śmierci swojej ówczesnej żonie.
Na sali podczas ogłaszania werdyktu zabrakło aktora, który aktualnie przebywa w Wielkiej Brytanii.
Ze względu na wcześniej zaplanowane zobowiązania podjęte przed rozprawą, pan Depp nie będzie fizycznie obecny na dzisiejszym werdykcie o godzinie 15.00 i będzie go obserwował z Wielkiej Brytanii - ujawnił informator z otoczenia Deppa.
ZOBACZ: Kate Moss i Johnny Depp przyłapani na wspólnym imprezowaniu. Modelka poszła z aktorem za kulisy
Stacja CNN skontaktowała się z ekspertami z branży rozrywkowej. Według producenta filmowego Darryla Marshaka żadna ze stron w najbliższej przyszłości nie otrzyma żadnych propozycji z Hollywood. Z czasem może to się jednak zmienić. Dobrym przykładem może być kariera Roberta Downeya Jr., który po latach uzależnień od narkotyków, a w końcu konfliktach z prawem i odsiadce w więzieniu, wrócił do łask środowiska filmowego i widzów.
Warto tutaj wspomnieć, że podczas procesu Johnny Depp wyznał, że nie przyjąłby oferty od producentów "Piratów z Karaibów" na udział w kolejnej części filmu, nawet gdyby zaproponowaliby mu 300 milionów dolarów. Przypomnijmy, że wytwórnia Disney stanowczo odcięła się od aktora w 2018 roku po zarzutach Amber dotyczących przemocy domowej.